Ogień z wodą w Sopronie

Viktor Orbán mówił tylko o Węgrach, Angela Merkel o europejskich wartościach, takich jak solidarność – zauważa politolog.

Publikacja: 19.08.2019 19:47

Ogień z wodą w Sopronie

Foto: AFP

W węgierskiej nadgranicznej miejscowości Sopron, o której przynależności kiedyś po bolesnym Trianon decydował plebiscyt, obecne władze miasta zorganizowały kolejny, tym razem czterodniowy piknik paneuropejski. Wykorzystały podwójną okazję: przypadający 20 sierpnia dzień św. Stefana, a więc węgierskie święto narodowe, a przede wszystkim 30. rocznicę „odsłonięcia żelaznej kurtyny", czyli – dosłownego – przecięcia drucianych zasiek przez ówczesnych szefów dyplomacji Austrii Aloisa Mocka, oraz Węgier Gyuli Horna. Co potem szybko doprowadziło do kolejnych ruchów władz węgierskich: wypuszczenia koczujących pod ambasadą RFN w Budapeszcie uchodźców z NRD, a w rezultacie do zjednoczenia Niemiec. Po latach tak dziękował za to węgierskim komunistycznym władzom „kanclerz zjednoczenia" Helmut Kohl:

„Wszystko to stało się możliwe dzięki inicjatywie premiera węgierskiego Miklósa Németha, który polecił wycofać straż graniczną na wielokilometrowym odcinku w okolicach Sopronu... To Németh przekazał najcenniejszą, zbawienną dla nas wiadomość: »Odsyłanie uchodźców do NRD nie wchodzi już w rachubę. Otwieramy granicę. Będzie stała otworem dla obywateli NRD, pod warunkiem że żadna zewnętrzna siła wojskowa lub polityczna nie zmusi nas do zmiany postawy«. Słuchając słów Németha, czułem, jak łzy napływają mi do oczu" – wspominał Kohl.

Tamte pamiętne wydarzenia sprawiły, że obecny premier Viktor Orbán, polityk sprawny, choć – jak wiadomo – kontrowersyjny, już w kwietniu tego roku wystosował do niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, wywodzącej się przecież z NRD, zaproszenie na rocznicowe uroczystości. Obrotny gospodarz zadbał nawet o to, by główna uroczystość odbyła się... w kościele ewangelickim, po węgiersku i niemiecku (Sopron w istocie zawsze był dwujęzyczny). Na to pani Merkel, córka pastora, choć ze zwłoką, pod koniec lipca odpowiedziała pozytywnie.

W ten sposób w europejskiej polityce dotyczącej granic doszło do symbolicznego spotkania ognia z wodą: przecież Merkel niedawno nowych uchodźców u siebie otwarcie witała, a Orbán odpowiedział im nowymi zasiekami. Co m.in. sprawiło, że Miklós Németh odmówił udziału w tej uroczystości.

Wypowiedzi w ewangelickiej świątyni oraz konferencja prasowa obojga polityków po tej ekumenicznej mszy potwierdziły, że niestety 30 lat po zerwaniu żelaznej kurtyny i europejskim zjednoczeniu mamy dziś na kontynencie proces odwrotny: zderzenia odmiennych filozofii dalszej integracji, stosunku do migrantów i otwartych (lub zamkniętych) granic.

Chociaż Viktor Orbán z całą pewnością ogłosi, że to jego wielki sukces, słowa pani Merkel zabrzmiały znacznie mocniej. On mówił o „Europie wolnych narodów" i tylko o Węgrach, ona o europejskich wartościach. Takich jak solidarność (to słowo wymówiła po polsku...), jedność, zdolność do kompromisu czy współodpowiedzialność (za losy pokoju i naszego kontynentu). Wspomniała też o dzisiejszych uchodźcach, do których premier Węgier, stale nimi straszący swój naród, odniósł się jedynie po rozmowach na konferencji prasowej. Wartości wyznawane teraz w Berlinie i Budapeszcie po raz kolejny wyraźnie się ze sobą zderzyły. Ze wspólnej konferencji wynika natomiast, że obie strony najwyraźniej są za to zadowolone ze wzajemnych obrotów handlowych i inwestycji, jak też popierają poszerzenie UE o zachodnie Bałkany, szczególnie o Serbię, a Viktor Orbán mocno podkreślił też rosnące znaczenie Europy Środkowej, z którą „coraz bardziej trzeba się liczyć".

W węgierskiej nadgranicznej miejscowości Sopron, o której przynależności kiedyś po bolesnym Trianon decydował plebiscyt, obecne władze miasta zorganizowały kolejny, tym razem czterodniowy piknik paneuropejski. Wykorzystały podwójną okazję: przypadający 20 sierpnia dzień św. Stefana, a więc węgierskie święto narodowe, a przede wszystkim 30. rocznicę „odsłonięcia żelaznej kurtyny", czyli – dosłownego – przecięcia drucianych zasiek przez ówczesnych szefów dyplomacji Austrii Aloisa Mocka, oraz Węgier Gyuli Horna. Co potem szybko doprowadziło do kolejnych ruchów władz węgierskich: wypuszczenia koczujących pod ambasadą RFN w Budapeszcie uchodźców z NRD, a w rezultacie do zjednoczenia Niemiec. Po latach tak dziękował za to węgierskim komunistycznym władzom „kanclerz zjednoczenia" Helmut Kohl:

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Pałkiewicz na Dzień Ziemi: Pół wieku ekologicznych złudzeń