Markowski, Żerkowska-Balas: Czego się boją Polacy?

Mamy dziś do czynienia z zerwaniem więzi między rządzącymi i obywatelami – piszą naukowcy z Centrum Studiów nad Demokracją Uniwersytetu SWPS.

Publikacja: 26.04.2020 18:51

Markowski, Żerkowska-Balas: Czego się boją Polacy?

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W demokracjach obywatele mają prawo wiedzieć, co inni współobywatele myślą, jakie działania podejmują. W dobie pandemii wiedza ta jest kluczowa, nie tylko dla obywateli, ale też dla władzy. Przesłanka ta – nie zawsze prawdziwa – zakłada, że władza wsłuchuje się w głos obywateli i reaguje na ludzkie preferencje i opinie.

Wyniki uzyskane w naszym badaniu (zainicjowanym przez zespół Centrum Studiów nad Demokracją pod kierunkiem R. Markowskiego, realizowanym przez PBS na 700-osobowej próbie dorosłych Polaków) i ich analizy wskazują jednak, że w Polsce mamy dzisiaj do czynienia z zerwaniem owej – w demokracjach koniecznej – więzi między rządzącymi i obywatelami, ich prawem, by ich preferencje były brane pod uwagę.

Oceny polityczne...

Zanim przejdziemy do głównego wątku – ocen skutków gospodarczych epidemii – kilka zdań o całości wyników pierwszych dwóch fal badania. Są one dość przekonujące, co się tyczy samej pandemii: zaledwie 1 proc. sygnalizuje jakąś formę zakażenia przetestowanego przez lekarzy, 1–2 proc. mówi o kimś z rodziny, a kilka procent o „bliskich znajomych". Zarazem dwie piąte Polaków obawia się zakażenia koronawirusem i równie wysoki odsetek boi się śmierci z tego powodu. Ocena instytucji publicznych, ich radzenia sobie z epidemią wskazują, że najlepiej oceniana jest władza lokalna i władze oświatowe, trochę gorzej Unia Europejska, a jeszcze gorzej rząd.

Zerwanie demokratycznej więzi między rządzącymi a rządzonymi widać jednak najwyraźniej, gdy pochylamy się nad ich ocenami działań politycznych. W drugiej fali aż 80 proc. rodaków zgadza się z twierdzeniem, że rząd PiS źle robi, zmuszając nas do udziału w majowych wyborach, a 70 proc., że przeprowadzone w maju wybory będą nieważne, gdyż pogwałcono konstytucję i ordynację wyborczą. Taki sam odsetek uważa, że kampania była nieuczciwa, gdyż tylko Andrzej Duda miał możliwość jej prowadzenia.

...i gospodarcze

A teraz wyniki dotyczące gospodarczych skutków epidemii i restrykcji. Badani obawiają się, że epidemia stanowić będzie największe zagrożenie dla gospodarki jako całości (ponad 90 proc.), dla wybuchu inflacji i drożyzny (85 proc.), dla życia publicznego (82 proc.), zdrowia Polaków (72 proc.), ich sytuacji finansowej (67 proc.), zdrowia osobistego (54 proc.), braków na rynku (47 proc.).

Zauważmy, że większość obawia się bardziej kwestii makro niż mikro – tych związanych z ich życiem osobistym i najbliższych. Zaledwie co piąty Polak nie odczuwa w ogóle negatywnego wpływu pandemii na własną sytuację ekonomiczną w żadnym z powyższych aspektów, co trzeci odczuwa ów wpływ bardzo silnie, we wszystkich analizowanych aspektach.

Zadaliśmy też Polakom kilka pytań o to, czy osobiście odczuwają oni już skutki epidemii i restrykcji we własnym życiu i najbliższych. Niemal dwie trzecie (63 proc.) twierdzi, że kryzys ma wpływ na ich dochody; taki sam odsetek – na ich zdolności do udzielania materialnej pomocy rodzinie oraz na oszczędności i inwestycje. 48 proc. sygnalizuje utrudnienia w opłacie stałych rachunków (prąd, gaz itp.) i tyle samo kłopoty ze spłatami rat kredytów, leasingu itp.

Kto i skąd

Nasze analizy dotyczyły tego, czy widać jakieś istotne zróżnicowanie powyższych obaw według grup społecznych. I tak: płeć i wykształcenie nie różnicują żadnej z pięciu wyżej wymienionych obaw. Mieszkańcy miast średniej wielkości (50–200 tys.) wykazują znacznie większe obawy o swe dochody niż mieszkańcy mniejszych czy większych miast. Istotne różnice widać też w grupach wiekowych: najmniej o swe dochody i oszczędności obawiają się najstarsi, powyżej 55. roku życia (w przypadku dochodów zaledwie 41 proc. ma takie obawy, w porównaniu z grupą najmłodszą – 18–14 lat – z której aż 74 proc. obawia się tego, a osoby młode i w wieku średnim – w 68 proc.).

Drugim czynnikiem istotnie różniącym obawy Polaków jest status zawodowy; osoby niepracujące ujawniają znacznie mniejsze obawy o dochody, a także o oszczędności niż osoby pracujące. Ta pierwsza grupa jest dość różnorodna (od bezrobotnych przez emerytów po studentów). Największe poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego charakteryzuje osoby otrzymujące gwarantowane świadczenia (emeryci i renciści). Jeśli chodzi o osoby bezrobotne – wysokim poziomem poczucia niestabilności ekonomicznej charakteryzują się jedynie osoby, które utraciły pracę w wyniku pandemii.

Wśród pracujących poziom ograniczenia funkcjonowania zakładu (od ograniczeń po wstrzymanie pracy) łączy się wyraźnie z negatywną ocena wpływu pandemii. Najgorzej jest wśród pracowników firm, które w ogóle wstrzymały działalność (dotyczy to głównie osób pracujących na umowy cywilnoprawne i samozatrudnionych).

Duży wpływ politycznej afiliacji

A teraz ogląd widziany politologicznymi oczyma. Ogólnie najmniejsze obawy w większości obszarów, o które pytaliśmy, wykazuje elektorat PSL; tak jest w odniesieniu do obaw o dochody, terminowość opłat stałych oraz możliwość udzielania pomocy rodzinie. W tym ostatnim przypadku także elektorat PiS wykazuje niższe obawy niż pozostałe elektoraty.

Natomiast we wszystkich trzech wyżej wymienionych obszarach wyborcy Lewicy ujawniają największe obawy. W obawach o oszczędności dorównują im niegłosujący oraz zwolennicy KO. Niektóre różnice są duże, np. zaledwie 32 proc. zwolenników PSL obawia się o zdolność do opłacania rachunków, przy 62 proc. sympatyków Lewicy. W przypadku obaw o oszczędności różnica między tymi samymi grupami zwolenników PSL i Lewicy wynosi ponad 25 pkt proc. (44 proc. obawiających się zwolenników PSL do 70 proc. – SLD).

Podsumowując, należy podkreślić, że wszystkie wyżej wymienione aspekty naszego życia będą monitorowane w następnych falach badania, a ich zmiany oczekiwane. Widzimy, że polityczne afiliacje mają nieraz większy wpływ na oceny badanych niż ich pozycja społeczna, choć sytuacja zawodowa ludzi ma znaczenie ogromne oraz – choć w mniejszym stopniu – wiek.

Prof. Radosław Markowski jest socjologiem, specjalizuje się w badaniach zachowań wyborczych. Jest dyrektorem Centrum Studiów nad Demokracją na Uniwersytecie Humanistycznospołecznym SWPS w Warszawie.

Dr Marta Żerkowska-Balas jest socjolożką, wykłada w Instytucie Nauk Społecznych na Uniwersytecie SWPS

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Poglądy wyrażane przez autorów goszczących na łamach „Opinii” nie zawsze odzwierciedlają stanowisko „Rzeczpospolitej”

W demokracjach obywatele mają prawo wiedzieć, co inni współobywatele myślą, jakie działania podejmują. W dobie pandemii wiedza ta jest kluczowa, nie tylko dla obywateli, ale też dla władzy. Przesłanka ta – nie zawsze prawdziwa – zakłada, że władza wsłuchuje się w głos obywateli i reaguje na ludzkie preferencje i opinie.

Wyniki uzyskane w naszym badaniu (zainicjowanym przez zespół Centrum Studiów nad Demokracją pod kierunkiem R. Markowskiego, realizowanym przez PBS na 700-osobowej próbie dorosłych Polaków) i ich analizy wskazują jednak, że w Polsce mamy dzisiaj do czynienia z zerwaniem owej – w demokracjach koniecznej – więzi między rządzącymi i obywatelami, ich prawem, by ich preferencje były brane pod uwagę.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę