Innowacyjność, kreatywność oraz przedsiębiorczość – to cechy, które sprawiają, że niektóre państwa mogą się pochwalić licznymi startupami. Tego Polakom, co potwierdzają badania, nie brakuje. Stary slogan reklamowy głosił: „Trzeba mieć fantazję i pieniądze, synku!". Fantazje mamy, ale co z pieniędzmi?
Rząd wiedząc o tym problemie, systematycznie, za pośrednictwem Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) oraz innych instytucji, przeznacza miliardy złotych na innowacyjność. Czy jednak w pełni skutecznie? Ma miejsce pewien konflikt interesów. Urzędnicy, przyznający granty, nie chcą ryzykować, ale chcą mieć pewność, że nikt nie oskarży ich o defraudacje środków publicznych. W tym celu tworzą skomplikowane wymagania grantowe, co skutkuje tym, że zamiast startupów preferowane są duże, stabilne firmy. Zdolni, inteligentni ludzie zamiast realizować przyszłościowe i efektywne projekty, rozpisują granty, które i tak są skazane na przegraną w konfrontacji z dużymi koncernami. Praktycznymi beneficjentami wspierania innowacyjności zostają duże firmy, które zatrudniają młodych ludzi, wrzucając ich w korporacyjną hierarchię i obdzierając z początkowego zapału i kreatywności.