Ujazdowski: Prezydent musi działać

V Republika Francuska, która obchodzi właśnie 60-lecie swego istnienia, bywała ofiarą mylnych interpretacji, które utrudniają rozpoznanie jej oryginalności i zalet.

Aktualizacja: 05.10.2018 05:19 Publikacja: 05.10.2018 00:01

Charles de Gaulle, twórca V Republiki

Charles de Gaulle, twórca V Republiki

Foto: Office of War Information, Overseas Picture Division. [1] The image prefix (LC-USW3) at the Library of Congress image page matches that of pictures from the OWI collection (see prefix list here. [Public domain], via Wikimedia Commons

W Polsce często porównywano przywództwa Charlesa de Gaulle’a i Piłsudskiego, a V Republikę do konstytucji kwietniowej. Stanisław Cat-Mackiewicz posunął się nawet dalej, gdy na łamach paryskiej „Kultury” dowodził, że V Republika była inspirowana przez pisma samego Piłsudskiego. Gdyby przyznać rację Catowi, to V Republika byłaby pewną formą autorytaryzmu i mogłaby zadowalać zwolenników władzy silnej ręki niewahających się wyjść poza demokratyczne reguły. Taki pogląd głosili zagorzali przeciwnicy de Gaulle’a przypisujący mu autorytarne skłonności, a samą V Republikę definiowali jako permanentny zamach stanu (Mitterrand).

Tymczasem wbrew zarzutom o autorytaryzm V Republika była od początku pomyślana jako wariant rządów demokracji, wzmacniała władzę wykonawczą w ramach demokratycznych reguł. To prawda, że de Gaulle używał nadzwyczajnych kompetencji do rozwiązania kryzysu algierskiego. Jednakże jego ambicją nie było zdobycie władzy na własność dla swojej grupy politycznej, lecz trwałe ustrojowe wzmocnienie Francji. Twórca V Republiki był instytucjonalistą, uważał, że nawet najlepsze zdolności przywódców – w tym jego własne umiejętności, nie sprostają politycznym wyzwaniom przy braku dobrej konstytucji i sprawnych instytucji.

Republika a telewizja

Można identyfikować wiele podobieństw miedzy Józefem Piłsudskim a de Gaulle’em, m.in. mandat polityczny oparty na zasłudze historycznej, doświadczenie wojskowe i niechęć do partii politycznych. Jednak de Gaulle zostawił Francji dobre instytucje, podczas gdy Piłsudski zgodził się na uchwalenie konstytucji napisanej w logice wykluczającej zmianę władzy w ramach wolnych wyborów. Co nie mniej istotne, de Gaulle podjął odpowiedzialność jako prezydent i doceniał wartość rządzenia w ramach instytucji. Piłsudski zaś rządził z drugiego siedzenia, co osłabiało autorytet państwa i prawa w oczach obywateli.

Konstytucja V Republiki już od 60 lat dobrze służy Francji, zawdzięcza to oryginalności, elastyczności i czytelności przyjętych regulacji. Historyk Pierre Rosanvallon w ostatnio wydanej książce „Dobre rządy” twierdzi, że V Republika zapoczątkowała personalizację polityki, gdzie znaczenie przywódców przewyższa konfrontację idei i programów. Wypada przypomnieć, że sam de Gaulle doskonale posługiwał się telewizją – medium, które walnie przyczyniło się do zjawiska opisywanego przez Rosanvallona. Gdy w 1958 r. de Gaulle nadawał Francji nową konstytucję, nie mógł przewidzieć ewolucji zachodnich demokracji. Z pewnością jego intencją było uwolnienie Francji od władzy nieefektywnej i niestabilnej, sprawowanej wobec zmieniających się konstelacji politycznych, które zrujnowały IV Republikę. W trakcie jej istnienia od roku 1946 do 1958 Francja miała 23 premierów, dając zły przykład niestabilności rządów. W odpowiedzi na to zjawisko V Republika uczyniła z silnej prezydentury centrum systemu konstytucyjnego, wychodząc z założenia, że Francja potrzebuje indywidualnego przywództwa, a gra sił politycznych nie może paraliżować władzy wykonawczej.

Kres partyjniactwa

Oryginalność V Republiki polegała na kompleksowym wzmocnieniu władzy wykonawczej. Nie chodziło jedynie o kompetencje własne prezydenta (m.in możliwość rozwiązania parlamentu i nominowania premiera), ale o mocne i konsekwentne upodmiotowienie rządu w relacjach z parlamentem. Francuski premier dysponuje instrumentami dyscyplinującymi większość parlamentarną. Rząd ma też szerokie uprawnienia do stanowienia prawa wprost (ordonanse i dekrety z mocą ustaw), ponieważ ustawy obejmują tylko część porządku prawnego. Filozof i politolog Raymond Aron miał racje, gdy pisał, że prezydent Francji sprawujący urząd poprzez rząd dzierży władzę większą niż kanclerz Niemiec i premier Wielkiej Brytanii. Prawodawstwo rządowe pozwala niekiedy na rozwiązywanie trudnych spraw bez zwłoki. Prezydent Macron za pomocą ordonansów zreformował prawo pracy, dekrety wdrażają dużą część dyrektyw unijnych. Wedle ostatnich informacji rząd przygotowuje dekret na wypadek twardego brexitu, wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE bez umowy rozwodowej.

W chwili uchwalenia V Republika była aktem nadzwyczaj nowoczesnym. Michel Debre, który odpowiadał za opracowanie projektu, mógł powiedzieć przed Radą Stanu, że „chodzi o przebudowę władzy, bez której nie ma ani państwa, ani demokracji – więc jeśli chodzi o nas – ani Francji, ani Republiki”. Prezydent jako rzeczywisty szef państwa pasował do jego rozbudowanej struktury. Niemała część wysokiej biurokracji także oczekiwała na zmianę, która położy kres partyjniactwu. Przywrócenie rządności Francji odpowiadało też jej interesom zewnętrznym, pozwalało na rywalizację w Europie z dobrze zorganizowanymi państwami, takimi jak Wielka Brytania i Niemcy. W latach 50. nie ukrywano tej intencji. Dziś Francja stoi przed poważnymi problemami: przeciążeniem socjalnym i brakiem identyfikacji ze strony części wspólnot muzułmańskich. Dobry mechanizm konstytucyjny wciąż jednak należy do jej atutów.

Jednocześnie konstytucja z 1958 r. funkcjonuje pod warunkiem istnienia większości politycznej w parlamencie i w pełni honoruje odpowiedzialność parlamentarną rządu. Jej twórcy przygotowali Francję na zmianę polityczną w drodze wyborów i różne typy przywództwa. Po okresie rządów de Gaulle’a konstytucja sprawdzała się w nowych warunkach politycznych. Mechanizm ów działał dobrze w latach 70. w okresie liberalnej prezydentury Valéry’ego Giscarda d’Estaing. W 1980 r. prezydent Mitterrand, zagorzały przeciwnik de Gaulle’a i samej konstytucji, uznał ostatecznie jej walory i wycofał się z projektów zmian. Wolno sądzić, że V Republika daje wybitnym przywódcom doskonale instrumenty, a słabszych zmusza do podejmowania decyzji, gdyż nie pozwala prezydentowi na unikanie indywidualnej odpowiedzialności i zejście poniżej pewnego poziomu decyzyjności.

Aktywność Macrona

Również Emmanuel Macron należy do prezydentów potrafiących wykorzystać walory konstytucji. Odbudował autorytet prezydentury po okresie rządów François Hollande’a i obficie korzysta z konstytucyjnych instrumentów. W jego oczach skuteczna demokracja stanowi antidotum na populizm. Trudno odmówić mu racji, gdyż jednym ze źródeł populizmu jest bezradność i brak decyzyjności instytucji demokratycznych.

V Republika nie tylko była wolna od autorytarnych obciążeń, ale też powołała do życia instytucje, które z czasem rozszerzyły ochronę praw jednostki. III oraz IV Republika były niechętne kontroli konstytucyjności ustaw, zakładając, że decyzje parlamentu nie mogą być podważane przez instytucje nieposiadające mandatu z wyborów powszechnych. De Gaulle pozwolił na utworzenie Rady Konstytucyjnej z myślą o tym, że będzie ona ograniczała tendencje parlamentu do ponownego rozszerzenia kompetencji. Ewolucja tej instytucji szybko przekroczyła pierwotne ramy. Z chwilą gdy na mocy zmiany konstytucji w 1974 r. opozycja uzyskała prawo występowania z wnioskami o zbadanie konstytucyjności ustaw, Rada przekształciła się w instytucję chroniącą prawa jednostki przed nadużyciami większości politycznej. Dzisiaj już nikt nie podważa jej podmiotowości i znaczenia we francuskim systemie konstytucyjnym. Od 2008 r. Rada orzeka w sprawach zarzutów niekonstytucyjności postawionych przed sądami, co zbliżyło ją do sądu konstytucyjnego.

Nie ma silnych analogii między V Republiką a III Rzeczypospolitą. Polska konstytucja stworzyła mechanizmy sporu między dwoma członami władzy wykonawczej, prezydent skazany jest albo na bierność, albo na konflikt z rządem. Tym bardziej nie może być analogii między V Republiką a praktyką ustrojową pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Konstytucja z 1958 r. wprowadzała sprawną władzę wykonawczą w ramach ściśle przestrzeganych reguł i szacunku dla prawa. De Gaulle, jak wspomniałem, rządził, podejmując publiczną odpowiedzialność, jego władza była rozliczalna. V Republika nie toleruje pozornej władzy prezydenta i rządzenia spoza instytucji. Podmiotowość Rady Konstytucyjnej i niezależność francuskiego sądownictwa były stopniowo zwiększane. Wszystko to można uznać za kontrapunkt do zawłaszczania niezależnych instytucji, połączonego z faktycznym osłabieniem państwa przez PiS. Dopiero w przyszłości po zmianie władzy politycznej w Polsce francuskie inspiracje mogą okazać się przydatne w refleksji o naprawie państwa. Polsce potrzeba sprawnej demokracji konstytucyjnej, nie tylko przywracającej cywilizowane reguły, ale i zdolnej do skutecznego rządzenia.

Autor jest prawnikiem, profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, posłem do Parlamentu Europejskiego

W Polsce często porównywano przywództwa Charlesa de Gaulle’a i Piłsudskiego, a V Republikę do konstytucji kwietniowej. Stanisław Cat-Mackiewicz posunął się nawet dalej, gdy na łamach paryskiej „Kultury” dowodził, że V Republika była inspirowana przez pisma samego Piłsudskiego. Gdyby przyznać rację Catowi, to V Republika byłaby pewną formą autorytaryzmu i mogłaby zadowalać zwolenników władzy silnej ręki niewahających się wyjść poza demokratyczne reguły. Taki pogląd głosili zagorzali przeciwnicy de Gaulle’a przypisujący mu autorytarne skłonności, a samą V Republikę definiowali jako permanentny zamach stanu (Mitterrand).

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Donald Tusk musi w końcu wziąć się za odbudowę demokracji