Pod domem dziennikarza jej agenci mijali się na ulicy z dwójką ludzi, która podłożyła ładunek wybuchowy w samochodzie Szeremeta. Poinformowali o tym koledzy zamordowanego, którzy opublikowali w internecie prawie godzinny film ze swojego dziennikarskiego śledztwa.
Znany białoruski dziennikarz Paweł Szeremet został zamordowany 20 lipca 2016 roku w centrum Kijowa. W jego samochodzie, na podwoziu od strony kierowcy, umocowano sterowany sygnałem ładunek wybuchowy. Eksplozja nastąpiła, gdy Szeremet jadąc do pracy, zwolnił przed skrzyżowaniem, około 300 metrów od swego domu. Dziennikarz spłonął żywcem.
Ostatni raz prowadzący śledztwo przedstawiciele SBU w połowie kwietnia poinformowali, że w sprawie zabójstwa nic nowego nie znaleźli. Nikomu też nie postawiono żadnych zarzutów.
Autorzy filmu „Zabójstwo Pawła" przejrzeli setki nagrań z kilkunastu kamer obserwacyjnych rozmieszczonych w pobliżu miejsca zabójstwa. Wykryli kilku świadków, których prawdopodobnie znalazła wcześniej policja, ale też agenta (lub agentów) SBU, który w noc przed zabójstwem kilka godzin siedział w swoim samochodzie pod domem dziennikarza. „Może to być niekompetencja, a może – coś gorszego" – powiedzieli dziennikarze o sposobie prowadzenia śledztwa.
Na nagraniach widać, że para (kobieta i mężczyzna), klucząc po okolicznych zaułkach, podeszła do samochodu Szeremeta ok. 2.40 w nocy. Kobieta idąca wzdłuż szeregu zaparkowanych maszyn na dziesięć sekund przykucnęła przy należącym do dziennikarza subaru (zakładając ładunek wybuchowy), mężczyzna w tym czasie, udając pijanego, rozglądał się na wszystkie strony. Para szybko się oddaliła od samochodu, udając, że się nie zna. Ale dziennikarze znaleźli nagrania z kamer umieszczonych w odległości około kilometra od domu Szeremeta, na których widać oboje idących razem.