Piwo bezalkoholowe to głównie domena trzech największych koncernów oraz browarów regionalnych. Zdaniem Magdaleny Brzezińskiej z Grupy Żywiec, piwa i radlery bezalkoholowe to faktycznie najszybciej rosnąca kategoria na rynku, już od ubiegłego roku, gdy jej wartość wzrosła o ponad 20 proc. Producenci idą za ciosem, Żywiec wypuścił w tym roku duży wybór takich piw, podobnie zresztą jak pozostałe koncerny.
– Sprzedaż znacznie przekroczyła nasze oczekiwania. W czerwcu 2018 r. już niemal co druga złotówka wydawana na piwa i radlery bezalkoholowe przypadała na produkty Grupy Żywiec – mówi Magdalena Brzezińska. Wskazuje kilku sprawców sukcesu – modę, pogodę, coraz lepszy smak piw z tej półki i rosnący wybór. – Widzimy przyszłość tej kategorii, dlatego zainwestowaliśmy ponad 11 mln zł w linię do produkcji piw bezalkoholowych w Arcyksiążęcym Browarze w Żywcu.
O ile sprzedaż piwa ogółem wzrosła o 6 proc., o tyle browary regionalne i kraftowe mówią raczej o dwucyfrowej sprzedaży. One także zawdzięczają wiele dobrej pogodzie, ale też rosnącemu patriotyzmowi konsumenckiemu – klienci sięgają po produkty regionalne i z małych browarów. Te ostatnie rzadko oferują piwo bez alkoholu. – Browary rzemieślnicze robią piwa lekkie, o obniżonej zawartości alkoholu, ok. 4 proc. – mówi Ziemowit Fałat, współwłaściciel browaru Pinta. Browary rzemieślnicze mają tajną broń, niedostępną dla wielkich. – Siłą kraftów jest duża liczba nowości. Takie jest oczekiwanie piwoszy, szukają nowości, bardzo się nimi interesują, i tę potrzebę klientów trzeba zaspokajać – mówi Fałat.
Klienci chcą nowości
Niestandardowo na falę upałów zareagowały alkohole mocne. Wprawdzie sprzedaż wódki jest stabilna, z tendencją spadkową (popyt na wódki z najtańszej półki spadł o 2,2 proc., ze średnią półki – o 1,5 proc.), to widać, że klienci przerzucili się na droższe trunki, tzw. segment premium, Sprzedaż wódek premium urosła w pierwszym półroczu o 3,7 proc.
Jeszcze lepsze wyniki mają ekskluzywne alkohole – znika z półek najdroższa whisky. O ile generalnie sprzedaż whisky wzrosła o 10,5 proc., to whisky premium skoczyła o 15,5 proc. – W tym roku mimo upałów nie widzę wyhamowania sprzedaży mocniejszych alkoholi na rzecz piwa i prosecco, wręcz przeciwnie, pierwszy raz od 1995 r. widzę tak potężne zainteresowanie segmentem limitowanych kolekcji whisky – mówi Jarosław Buss, właściciel sieci hurtowni alkoholi Tudor House. – Zaczęły się sprzedawać w mgnieniu oka, klienci je wykupują od razu, a tu ceny zaczynają się od kilkuset złotych w górę – mówi Buss.
Według Nielsena, sprzedaż prosecco wzrosła o 40 proc. i hurtownik to potwierdza – niemal każdy klient wychodzi z jego sklepów z butelką prosecco. Zauważył przy tym znudzenie tegoroczną ciekawostką, czyli winem brokatowym, furorę robi za to wino niebieskie, które w tym roku weszło na polski rynek, a w Europie pojawiło się już dwa lata temu.