USA - Chiny: Trump stawia na protekcjonizm

Mimo porozumienia z Pekinem karne cła na dwie trzecie chińskiego importu pozostają. To kluczowy zwrot w polityce USA.

Aktualizacja: 16.01.2020 06:19 Publikacja: 15.01.2020 18:19

Donald Trump rozpoczął osiemnaście miesięcy temu wojnę handlową z Xi Jinpingiem. W środę zdecydował

Donald Trump rozpoczął osiemnaście miesięcy temu wojnę handlową z Xi Jinpingiem. W środę zdecydował się na zawieszenie broni

Foto: AFP

Na ceremonię podpisania 86-stronicowego dokumentu z wicepremierem i głównym negocjatorem Chin Liu He Donald Trump zaprosił do East Room Białego Domu przeszło dwustu starannie wybranych gości. Bo też na dziesięć miesięcy przed wyborami prezydent zamierza przekuć „deal" z Chińczykami w wielki sukces, który otworzy mu bramy do reelekcji.

– Powtarzam naszym farmerom: kupujcie wielkie traktory. Będzie wielki biznes – oświadczył prezydent pod adresem jednej z najważniejszych grup wyborców, która zapewniła mu wygraną w 2016 r.

75 lat wolnego handlu

Kluczem porozumienia jest zobowiązanie Pekinu do zakupu w ciągu dwóch lat amerykańskich towarów za 200 mld USD, z czego 50 mld dol. za takie produkty rolne jak soja czy wołowina. Na umowie mają też skorzystać wielkie koncerny przemysłowe, w tym Boeing, od których Chińczycy mieliby do końca przyszłego roku nabyć towary przetworzone za 80 mld USD. Bilans zobowiązań Pekinu zamykają kontrakty energetyczne na 50 mld dol. i zamówienia na amerykańskie usługi warte 35 mld dol.

– Prezydent osiągnął wielki sukces – przekonywał w Fox News sekretarz skarbu Steven Mnuchin. Ale też przyznał, że „wiele zostało do zrobienia".

I rzeczywiście, sam Trump mówi o „pierwszej fazie" porozumienia. Rokowania dotyczące fazy drugiej mają się zacząć dopiero po wyborach, w bliżej nieokreślonym terminie. Mimo zobowiązań do zwiększenia importu przez Chińczyków Waszyngton utrzymał więc 25-procentowe cła na import 250 mld USD i 7,5-procentowe na 110 mld USD. To fundamentalna zmiana ze strony kraju, który od II wojny światowej był najważniejszym promotorem wolnego handlu. Teraz średnie cła na import chińskich produktów do USA osiągną 21 proc. wobec 3 proc. jeszcze dwa lata temu.

Prezydent nie zdecydował się na powrót do dawnych warunków handlu z dwóch powodów. Po pierwsze, ustępstwa, jakie udało mu się wymóc na Xi Jinpingu, dalece odbiegają od tego, czego Ameryka początkowo oczekiwała. Chińczycy co prawda zobowiązali się do porzucenia obowiązkowego mechanizmu transferu technologii przez zagranicznych inwestorów oraz przestrzegania praw autorskich. W Waszyngtonie mają jednak w pamięci równie ambitne cele, pod jakimi Chińczycy podpisali się, wstępując do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w 2001 r. Niewiele później okazało się, że większość z tego pozostała na papierze. Dlatego Trump woli zachować narzędzia presji na Xi. Tym bardziej że Chińczycy nie zgodzili się rozmawiać o fundamentalnej reformie struktury chińskiej gospodarki, w tym subsydiowaniu państwowych przedsiębiorstw.

Ale równie ważnym motywem działania prezydenta są preferencje wyborców. Coraz więcej wskazuje zaś na to, że Ameryka skręca w lewo i z rosnącym sceptycyzmem odnosi się do wolnego handlu, stawiając raczej na ochronę własnego rynku. Trump w żadnym wypadku nie chce temu stanąć na przeszkodzie.

– Amerykanie, w szczególności ci ze Środkowego Zachodu, powinni bardzo życzliwie przyjąć to porozumienie. Okazało się, że antyprotekcjonistyczni ekonomiści zupełnie pomylili się w swoich prognozach. Nie przewidzieli, do jakiej znakomitej kondycji prezydent Trump doprowadzi gospodarkę – uznał Peter Navarro, doradca ds. handlu prezydenta i jeden z najważniejszych zwolenników ostrej strategii negocjacji z Chińczykami.

Sanders na fali

Biały Dom może się pochwalić nie tylko najniższym od pół wieku poziomem bezrobocia, ale także ograniczeniem po raz pierwszy od lat deficytu w handlu z Chinami: w minionym roku spadł on o 16 proc., przeszło 62 mld USD.

Ochrona rynku może się okazać tym ważniejszym atutem w kampanii wyborczej, że wystawienie przez demokratów liberała Joe Bidena, co wydawało się jeszcze niedawno przesądzone, teraz bynajmniej nie jest pewne. W nocy z wtorku na środę w czasie ostatniej przed rozpoczęciem od Iowy procesu prawyborów debaty demokratycznych kandydatów były wiceprezydent u Baracka Obamy znalazł się pod wyjątkowo ostrym ostrzałem. Powodem były zarówno sprawy zagraniczne (poparcie interwencji w Iraku w 2003 r.), jak i brak rozliczenia banków za kryzys finansowy.

Najnowszy sondaże pokazują, że wywodzący się z polsko-żydowskiej rodziny 79-letni senator z Vermontu Bernie Sanders, choć kilka tygodni temu miał zawał, byłby już prawie równie skutecznym rywalem Trumpa co Biden. Wygrałby z obecnym prezydentem 46 do 42 proc. wobec 46 do 41 proc. w przypadku byłego wiceprezydenta. W samej Iowa Sanders jest wręcz faworytem: stawia na niego 20 proc. demokratycznych wyborców wobec 17 proc. dla równie radykalnej senator z Massachusetts Elizabeth Warren, 16 proc. dla burmistrza South Bend Pete Buttigieg i 15 proc. dla Bidena.

– Sanders nazywa siebie socjalistą i tak jest postrzegany przez Amerykanów. Na warunki Stanów jego program socjalny jest radykalny. A mimo to jest w stanie zebrać poważny blok wyborców, w szczególności z Warren. To jest poważna zmiana na amerykańskiej scenie politycznej – mówi „Rzeczpospolitej" Karlyn Bowman z waszyngtońskiego, konserwatywnego American Enterprise Institute (AEI).

Szczegóły porozumienia do końca pozostały tajemnicą. Kongresmeni mieli do niego wgląd tylko w specjalnej sali, bez możliwości zrobienia kopii. Bo też umowa mieści się w strategii Trumpa dwustronnych umów zawieranych w zaciszu gabinetów i bez większego związku z regułami międzynarodowego handlu. Jednym z przykładów są zasady wspierania przez rząd własnych firm: to praktyka, którą coraz chętniej stosuje sama Ameryka, aby przyciągnąć obcych inwestorów i ściągnąć na powrót zakłady produkcyjne m.in. z Meksyku i samych Chin.

Mimo to zdaniem ekspertów istnieje spora szansa, że porozumienie będzie respektowane przez Chińczyków, bo to jest w ich interesie. Dotyczy to w szczególności obowiązku transferów technologii przez zagranicznych inwestorów: Chiny, które stały się liderem sztucznej inteligencji i internetu 5G, nie chcą się dzielić tymi tajemnicami. Z tego samego powodu wolą zaostrzyć ochronę własności intelektualnej.

Na ceremonię podpisania 86-stronicowego dokumentu z wicepremierem i głównym negocjatorem Chin Liu He Donald Trump zaprosił do East Room Białego Domu przeszło dwustu starannie wybranych gości. Bo też na dziesięć miesięcy przed wyborami prezydent zamierza przekuć „deal" z Chińczykami w wielki sukces, który otworzy mu bramy do reelekcji.

– Powtarzam naszym farmerom: kupujcie wielkie traktory. Będzie wielki biznes – oświadczył prezydent pod adresem jednej z najważniejszych grup wyborców, która zapewniła mu wygraną w 2016 r.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia