Ostatecznie Mason nie zdecydowała się opatrywać odesłanego do Białego Domu listu oceną, ale na czerwono poprawiła w nim błędy.
Nauczycielka przekonywała, że odpowiedź, jaką uzyskała na list wysłany do Białego Domu po strzelaninie do jakiej doszło 14 lutego w liceum na Florydzie, była "stylistycznie odrażająca". Dodała, że wie, iż chociaż pod odpowiedzią widnieje podpis Donalda Trumpa to jednak prawdopodobnie napisał go jeden z pracowników Białego Domu. Mimo to - jak stwierdziła - kiedy dostaje list od przedstawicieli najwyższych władz, spodziewa się, że będzie on "przynajmniej technicznie" napisany poprawnie.
W liście wysłanym po strzelaninie w liceum w Parkland do Donalda Trumpa Mason apelowała, by prezydent spotkał się osobiście z rodzinami, których bliscy zginęli w czasie masakry w liceum.