Chodzi o teksty nieoznaczone jako artykuły sponsorowane, pozytywne dla firm prywatnych i państwowych, a podpisywane nazwiskami nieistniejących dziennikarzy.
- Działania takie wpisują się w szeroko rozumiane szerzenie dezinformacji. Stosowanie ich przez organy państwowe budzi poważne wątpliwości dotyczące ochrony wolności słowa i debaty publicznej, prawa do informacji oraz etyki dziennikarskiej – ocenia RPO Adam Bodnar.
Za co płaciło ministerstwo
Sprawę ujawnił portal OKO.press. Z danych firmy badawczej Kantar, Ministerstwo Sprawiedliwości było w 2019 r. podmiotem najbardziej promowanym na platformie Wirtualnej Polski. Według cennika koszt takiej promocji wyniósłby 125 mln zł, ale według WP kwota ta miała być niższa.
Zgodnie z ustaleniami OKO.press, środki na tę promocje miały pochodzić z Funduszu Sprawiedliwości, którego oficjalnym celem jest pomoc osobom pokrzywdzonym i świadkom, przeciwdziałanie przestępczości i pomoc postpenitencjarna. Odpowiedni przetarg MS z sierpnia 2019 r. określił budżet na ten cel na 17,5 mln zł.
- Taka dysproporcja budzi zaniepokojenie, zwłaszcza w kontekście raportu NIK, który wskazał na "niecelowe i niegospodarne" wydatkowanie środków Funduszu przez resort - uważa Rzecznik Praw Obywatelskich.