Szef partii rządzącej zapewniał, że jest ona przygotowana na każdą ewentualność - koniunkturę czy dekoniunkturę, i w każdych warunkach będzie realizowała swoją politykę, bo pod nią skonstruowany jest budżet.

Kaczyński przekonywał, że rządy PiS to rządy "wolności, tolerancji i demokracji", a rządy przeciwników to "fikcja demokracji, brak wolności, brak tolerancji" - czyli, zdaniem prezesa, koniec wszystkiego, "o czym marzyliśmy za czasów tamtej Solidarności, o czym marzyliśmy, kiedy myśleliśmy, żeby Polska stała się wolna".

Kaczyński stwierdził, że Polska musi się bronić - przed ofensywą tych, którzy cha podważyć polskie tradycje narodowe, polską rodzinę i polską wiarę. Ale PiS jest tolerancyjny, o czym mają świadczyć działania ministra Mariusza Kamińskiego, który "pilnuje, żeby tych, którzy manifestują różne dziwne rzeczy, nikt nie skrzywdził".

Prezes PiS stwierdził też, że program jego partii, która kieruje sie przede wszystkim empatią, doprowadził do tego, że ci, "których wszystkie przemiany po 1989 roku szczególnie dotknęły, zepchnęły na margines, wpędziły w nędzę"., z tej nędzy wyszli.

- Myśmy empatią się kierowali. Nasz wielki program społeczny doprowadził, że sfera ubóstwa, często skrajnej nędzy, zeszyt wiszący w sklepach, to wszystko zostały zlikwidowane - zapewni Kaczyński.

Szef partii rządzącej mówił, że późny postkomunizm podszywa sie pod Solidarność, ale to jest fałszywy sztandar.

- Oni, chociaż często powołują się na ten ruch społeczny i na pewnego pana, który mówi różne rzeczy, często wystawiają na pierwszy plan. Nie będę tego komentował, bo to lepiej kurtynę wstydu i milczenia opuścić - mówił Kaczyński. -  Prawdziwy sztandar Solidarności mamy dzisiaj my.