Kazimierz Kujda, wieloletni prezes Funduszu a także spółki Srebrna, był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Ryszard - wynika z zawartości archiwum IPN, o czym jako pierwsza napisała "Rzeczpospolita". Jeszcze wczoraj w odpowiedziach dla „Rzeczpospolitej” Kujda zapewniał, że nie zna tego pseudonimu agenta, bo "nigdy nie był tajnym współpracownikiem SB i nie podpisywał zobowiązań do współpracy ze służbami specjalnymi PRL”. Kilka godzin później w obliczu ujawnienia informacji o agencie Ryszardzie Kujda rozesłał oświadczenie, w którym przyznaje, że „popełnił błąd”, że „może coś podpisywał”, ale „nikomu nie zaszkodził”.
Poseł Solidarnej Polski Tadeusz Cymański, pytany o tę sprawę na antenie TVN24 mówił, że "nie wiedział o tym, że Kujda był" tajnym współpracownikiem. Zastrzegł przy tym, że "sam fakt, że ktoś został zarejestrowany, miał nadany pseudonim, nie jest rozstrzygający". Cymański podkreślił, że Kujda złożył wniosek o autolustrację - i sprawę rozstrzygnie sąd.
- Nie ma środowiska politycznego innego jak nasze, które zrobiło dla transparentności, dla lustracji tak dużo - podkreślił Cymański. I zaapelował do polityków opozycji, by "spojrzeli we własne szeregi".
- To dla nas przykry moment. On będzie wyjaśniony - podsumował Cymański.
- Ja nigdy nie będę osobiście szanował osób, które podpisywały dokumenty dotyczące tajnej współpracy. Jestem radykalny pod tym względem. Ja osobiście nigdy takich osób nie będę szanował. Problem polega tutaj na tym, że (w przypadku stanowiska, które zajmuje Kujda), nie było obowiązku lustracyjnego - mówił z kolei prezydencki minister, Andrzej Dera.