– Niektóre artykuły dyrektywy – zwłaszcza 17 – w praktyce wymuszą stosowanie przez serwisy automatycznych algorytmów kontrolujących treści internetowe, ich filtrowanie, co zagraża wolności w internecie i jest sprzeczne z podstawowymi wartościami UE dotyczącymi wolności słowa i głoszenia idei – uzasadniał w piątek złożenie skargi wicepremier i minister kultury Piotr Gliński.
Czytaj także: PiS nie chce czystych zasad w internecie
– Jest wręcz przeciwnie – dyrektywa wprowadza bardziej sprawiedliwe zasady obrotu treściami w środowisku cyfrowym, wzmacniając ochronę internautów – uważa mec. Jacek Wojtaś, koordynator ds. europejskich Izby Wydawców Prasy.
– W mojej ocenie złożenie skargi na dwa dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego ma wyłącznie wywołać efekt polityczny, wyborczy – mówi adwokat Zbigniew Krüger, zajmujący się tą tematyką.
– Dyrektywa nie wprowadza żadnej ingerencji władz publicznych w rozpowszechniane przez użytkowników treści w internecie. Stosunki między właścicielami utworów a portalami udostępniającymi treści ładowane przez użytkowników podlegać będą jedynie regulacjom umownym, a nie kontroli państwa – wskazuje prof. Elżbieta Traple z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prof. Robert Grzeszczak z Uniwersytetu Warszawskiego uważa z kolei, że Trybunał Sprawiedliwości ma jednak poważne zagadnienie do rozstrzygnięcia, gdyż wolność w internecie jest arcyważną kwestią.