Jedynie co dziesiąty zwolniony specjalista ocenia proces poszukiwania nowej pracy jako bardzo łatwy – wynika z raportu firmy doradczej Lee Hecht Harrison DBM, która specjalizuje się w outplacemencie, czyli wsparciu dla zwalnianych pracowników. Raport, który „Rzeczpospolita" opisuje jako pierwsza, jest wynikiem niedawnego badania prawie 130 specjalistów – uczestników programów outplacementowych LHH DBM w ostatnich trzech latach.
Okazuje się, że nawet w czasach rekordowo niskiego bezrobocia i tzw. rynku pracownika proces poszukiwania nowej pracy dla większości z nich (59 proc.) okazał się trudny albo nawet bardzo trudny. I to pomimo tego, że mogli w nim liczyć na profesjonalne wsparcie, a co trzeci znalazł nowe zajęcie w ciągu trzech miesięcy od zwolnienia.
Kompromis płacowy
Jednak prawie trzech na dziesięciu badanych szukało pracy ponad 10 miesięcy, a część nadal jej nie znalazła. – Czas szukania pracy zależy od poziomu stanowiska, obszaru, w którym specjalista pracował, poziomu dotychczasowego wynagrodzenia i gotowości do kompromisu – najczęściej w kwestii zarobków – wyjaśnia Agnieszka Jagiełka, partner w LHH DBM. Jak dodaje, spora część zwalnianych specjalistów z długim stażem w dużych, znanych firmach miała wynagrodzenie powyżej aktualnej rynkowej średniej, i to czasem nawet o 30–40 proc.
Nierzadko to właśnie ich koszt jest faktycznym powodem zwolnienia, choć formalna przyczyna jest inna (najczęściej – likwidacja stanowiska). W takiej sytuacji szukanie nowej pracy bez obniżenia oczekiwań finansowych może potrwać długo. To samo dotyczy specjalistów z obszarów, w których rośnie udział automatyzacji – na przykład pracowników bankowych back office (działów wsparcia i dokumentacji). Oni muszą sobie zwykle radzić ze stresem związanym ze zwolnieniem i dłuższym szukaniem nowej pracy.