– Jeżeli opozycji rzeczywiście uda się utrzymać większość w Senacie, prace nad nową siedzibą będą wstrzymane – mówi anonimowo „Rzeczpospolitej" czołowy polityk PiS. Jego zdaniem zmiana układu sił w Senacie oznacza, że izba nie będzie przeniesiona do Pałacu Saskiego.
O tym, że Senat ma się znaleźć w gmachu odbudowanym na placu Piłsudskiego, jako pierwsza napisała we wrześniu ubiegłego roku „Rzeczpospolita". W marcu oficjalnie ogłosił to marszałek Senatu Stanisław Karczewski. – Jesteśmy zdeterminowani, żeby odbudować Pałac Saski i odbudujemy, albo przy zgodzie prezydenta Warszawy, albo bez zgody – powiedział. Dodał, że siedzibę w pałacu miałoby też Muzeum Zniszczeń Warszawy.
Wskazanie nowej lokalizacji było zwieńczeniem co najmniej dwudziestoletnich poszukiwań nowej siedziby, które prowadzili marszałkowie z różnych opcji. Wszystkim zgodnie przeszkadzało to, że Senat nie jest właścicielem pomieszczeń, w których pracuje. Od swojej reaktywacji w 1989 roku mieści się w kompleksie przy ul. Wiejskiej. A tym zarządza w całości Kancelaria Sejmu.
W przeszłości rozważano kilka lokalizacji nowej siedziby na terenie obecnego kompleksu. Jedną z nich był teren niedaleko parkingu senackiego, wykorzystywany przez wydział transportowy Kancelarii Sejmu. Władze parlamentu zgłosiły nawet budowę w tym miejscu do planu zagospodarowania przestrzennego.
W grę wchodziły też miejsca poza Wiejską. W lipcu 2017 roku podczas posiedzenia Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich szef Kancelarii Senatu Jakub Kowalski mówił, że „nie ma w zasadzie dnia w ostatnich kilku tygodniach, żebyśmy nie podejmowali działań zmierzających do pozyskania działki, która byłaby satysfakcjonująca". Nieoficjalnie wiadomo, że rozważano m.in. budowę na osiedlu Jazdów, czyli kolonii drewnianych domków leżącej blisko kompleksu sejmowego. Analizowano też pozyskanie kamienic sąsiadujących z hotelem sejmowym.