Erdogan nie słucha Trumpa

Prezydent USA stara się przekonać świat, że Waszyngton nie będzie tolerować działań tureckiej armii w Syrii.

Publikacja: 15.10.2019 18:09

Pogrzeb Kurdów poległych w walce z Turkami w pogranicznym syryjskim mieście Ras al-Ajn

Pogrzeb Kurdów poległych w walce z Turkami w pogranicznym syryjskim mieście Ras al-Ajn

Foto: AFP

– Jestem w pełni przygotowany do szybkiego zniszczenia gospodarki Turcji, jeśli tureccy przywódcy będą podążać tą niebezpieczną i destrukcyjną drogą – oświadczył Donald Trump w poniedziałek.

Wydał też dekret, na podstawie którego nałożone mogą zostać na Turcję sankcje gospodarcze. Chodzi o sankcje personalne wobec przedstawicieli tureckich władz, wstrzymanie negocjacji dotyczących wymiany handlowej o wartości 100 mld dol. oraz podniesienia do 50 proc. ceł na turecką stal. Wszystko to wywołało nieznaczny spadek notowań tureckiej liry.

Bez zielonego światła

Sama zapowiedź sankcji nie rzuci na kolana tureckiej gospodarki, gdyż nie jest niczym innym jak elementem strategii negocjacyjnej. Z polecenia prezydenta wiceprezydent Mike Pence jest już w drodze do Turcji w towarzystwie doradcy Trumpa ds. bezpieczeństwa Roberta O'Briena na rozmowy z Recepem Tayyipem Erdoganem. Ich tematem ma być zawieszenie broni na linii tureckiej interwencji.

Pence upiera się, że „USA nie dały Turcji zielonego światła do inwazji na Syrię", co – jak powiedział – było tematem ostatniej rozmowy telefonicznej Trump – Erdogan. – Jeśli Bóg pozwoli, szybko zabezpieczymy region rozciągający się od Manbidż do naszej granicy z Irakiem i zapewnimy, że w pierwszym etapie milion, a następnie dwa miliony syryjskich uchodźców powrócą do swoich domów z własnej woli – powiedział Erdogan w wystąpieniu telewizyjnym we wtorek.

Już wcześniej dał do zrozumienia, że jest przygotowany na konfrontację z USA. Ma za sobą zdecydowaną większość społeczeństwa oraz politycznej opozycji. Poddanie się woli USA poważnie osłabiłoby jego autorytet, kwestionowany w ostatnich tygodniach nawet w łonie Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).

Biały Dom udowadnia tymczasem, że nawet bez wycofania amerykańskich sił z jednego z regionów w Syrii nie powstrzymałoby Turcji przed interwencją. Jak podają amerykańskie media, powołując się na informacje z administracji Trumpa, początkowo wycofanych zostało zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy sił specjalnych z rejonu przygranicznego o szerokości 40 km i głębokości 30 km w głąb Syrii. Teraz jednak Waszyngton zapewnia, że liczący tysiąc żołnierzy USA zostanie całkowicie wycofany z północno-wschodniej Syrii, jednak po przegrupowaniu „pozostanie w regionie".

Niewielki oddział USA stacjonuje także w At-Tanf w południowej Syrii w pobliżu granicy z Jordanią i Irakiem, którego zadaniem jest dalsze zwalczanie niedobitków samozwańczego tzw. Państwa Islamskiego.

Rezurekcja quasi-państwa islamskich dżihadystów jest jedną z przyczyn amerykańskich nacisków na Turcję. Mówił o tym wyraźnie Mark Esper, sekretarz obrony, zaniepokojony ucieczką wielu dżihadystów z więzień i obozów będących pod kontrolą bojowników kurdyjskiej YPG, organizacji będącej głównym celem ataków tureckich. Jest postrzegana jako zbrojne ramię separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu PKK w Turcji.

Putin na Bliskim Wschodzie

Kurdowie dają niezmiennie do zrozumienia, że w obliczu tureckiej agresji nie są w stanie upilnować więźniów. Nie wydali też Amerykanom kilkudziesięciu szczególnie niebezpiecznych bojowników Państwa Islamskiego, których wysłannicy USA zamierzali zapewne przetransportować do Iraku.

– W USA nie tylko demokraci, ale też wielu republikanów ostro krytykuje decyzję Donalda Trumpa o porzuceniu Kurdów. Czyni to także sprzyjająca prezydentowi telewizja Fox News – mówi „Rzeczpospolitej" Nadim Shehadi, dyrektor nowojorskiej filii Libańsko-Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie. Drugą przyczyną amerykańskich żądań wstrzymania operacji jest niewątpliwie zawarcie przez YPG porozumienia z reżimem prezydenta Asada oraz Rosją, na podstawie którego armia syryjska wspomagana przez Rosjan ruszyła na północ w kierunku terenu działań armii tureckiej.

Daje to Damaszkowi możliwość opanowania terenów będących de facto poza jego zasięgiem od siedmiu lat. Z kolei Rosja staje się niekwestionowanym głównym graczem w Syrii wspólnie z Iranem.

Prezydent Putin miał w ostatnich dniach okazję zaprezentowania swych pomysłów na Syrię w Arabii Saudyjskiej oraz Abu Zabi. – Trudno zrozumieć strategię USA. Prezydent Trump jest nieprzewidywalny i nie wiadomo, jakie podejmie ostateczne działania wobec naszego kraju. Z drugiej strony nie pamiętam takiej fali międzynarodowej krytyki pod adresem Turcji, czego przyczyn nie należy szukać wyłącznie za granicą – mówi „Rzeczpospolitej" Emre Gönen, politolog z Uniwersytetu Bilgi w Stambule. Zwraca uwagę, że fala sympatii do YPG jest wynikiem zaangażowania bojowników kurdyjskich w walce z tzw. Państwem Islamskim. Turcja mogła podjąć się tego zadania w znacznie większym zakresie, niż to uczyniła, ale się na to nie zdecydowała.

Tymczasem ofensywa turecka w Syrii przebiega w zasadzie zgodnie z planem, jednak kurdyjscy bojownicy przypuścili we wtorek kontrofensywę na graniczne miasto Ras al-Ajn. The Syrian Observatory for Human Rights twierdzi, że ofiar śmiertelnych jest co najmniej 250, a liczba uchodźców przekroczyła ćwierć miliona.

– Jestem w pełni przygotowany do szybkiego zniszczenia gospodarki Turcji, jeśli tureccy przywódcy będą podążać tą niebezpieczną i destrukcyjną drogą – oświadczył Donald Trump w poniedziałek.

Wydał też dekret, na podstawie którego nałożone mogą zostać na Turcję sankcje gospodarcze. Chodzi o sankcje personalne wobec przedstawicieli tureckich władz, wstrzymanie negocjacji dotyczących wymiany handlowej o wartości 100 mld dol. oraz podniesienia do 50 proc. ceł na turecką stal. Wszystko to wywołało nieznaczny spadek notowań tureckiej liry.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS pod decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli