Jak UE finansowała wyposażenie w kamienicy Banasia

Kino domowe z zestawem głośników, łóżka, meble oraz komplet jaśków – wyposażenie w kamienicy Mariana Banasia finansowała m.in. Unia Europejska.

Aktualizacja: 10.10.2019 13:40 Publikacja: 09.10.2019 18:51

W kamienicy, która należała do Mariana Banasia, działał hotelik z pokojami na godziny

W kamienicy, która należała do Mariana Banasia, działał hotelik z pokojami na godziny

Foto: google maps

Na początku 2006 r. spółka syna Mariana Banasia – wtedy wiceministra finansów – otrzymała ponad 62 tys. zł z UE i budżetu państwa na „Otwarcie centrum szkoleniowo-hotelowego »Residance«" w kamienicy w Krakowie, a projekt i umowy na dofinansowanie – jak ustaliła „Rzeczpospolita" – zmieniano trzykrotnie. Dziś, co pokazał reportaż „Superwizjera" TVN, w kamienicy mieści się prywatny hotelik, który wynajmuje m.in. pokoje na godziny. Prowadzić mają go osoby powiązane z krakowskim półświatkiem sutenerów – braćmi K.

Meble, pościel, cukiernice...

Kamienica przy ul. Krasickiego 24 w Krakowie od 2000 r. do 17 sierpnia 2019 r. należała do Mariana Banasia – od lat piastującego wysokie funkcje państwowe w rządach PiS. Od 2014 r. Banaś miał ją za zadziwiająco niską cenę wynajmować pasierbowi niejakich braci K. – Dawidowi O. – właśnie na usługi hotelowe.

Na elewacji budynku przy Krasickiego do dziś wisi tablica informująca o przyznaniu środków na centrum szkoleniowo-hotelowe. Inwestorem była spółka syna ministra Jakuba Banasia – Pi Investment, która mieściła się w lokalu nr 14 tej kamienicy. Aż dwa tygodnie czekaliśmy na dokumenty z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego na temat tej dotacji. Teraz je otrzymaliśmy.

Z dokumentów wynika, że umowa na unijną dotację na centrum Residance była trzykrotnie aneksowana – ostateczną parafowano w listopadzie 2007 r., blisko dwa lata od podpisania pierwszej.

Wartość projektu wynosiła ponad 165 tys. zł, jednak wydatki kwalifikowalne (czyli koszty, które chciała dofinansować UE) były niższe o blisko 39 tys. zł. Beneficjent – spółka syna Banasia – musiał wyłożyć ponad 64 tys. zł. Z umowy wynika, że UE i budżet państwa dofinansowały „doposażenie techniczne sal wykładowych oraz pomieszczenia biurowego". W tym m.in. zakup kamery cyfrowej, mikrofonów bezprzewodowych, niszczarki, telewizora, telefonów i routerów. A także wieży hi-fi, wzmacniaczy i kina domowego z zestawem głośników. Najdroższy był zakup komputera z programem miksującym dźwięk – za 4,1 tys. zł. W harmonogramie finansowym znajdujemy także „wyposażenie do podawania cateringu i utrzymania czystości w rezydencji" – wśród nich jest m.in. wózek kelnerski, lodówka, cukierniczki, popielniczki, sejf, odkurzacz.

Najkosztowniejszą pozycją było „odnowienie i wyposażenie pokoi gościnnych" – koszty oszacowano na ponad 68 tys. zł – i był to zakup łóżek i mebli, krzeseł, foteli, dywanów, kompletów pościeli i poduszek, w tym jaśków, ręczników.

Projekt przewidywał również m.in. budowę parkingu (blisko 20 tys. zł) oraz montaż bramy wjazdowej. Nie zakwalifikowano m.in. malowania pokoi i korytarzy oraz 2 tys. zł nadwyżki w zakupie łóżek.

Powstało czy nie?

W internecie próżno szukać informacji o aktywności centrum hotelowo-konferencyjnego Residance przy Krasickiego 24. Czy powstało, tak jak przewidywała umowa z UE, ile szkoleń się tam odbyło, jak długo prowadziło działalność? – te pytanie „Rzeczpospolita" chciała zadać synowi prezesa NIK. Niestety, nie odpowiedział nawet na to, czy centrum zostało uruchomione.

– Nie chciałbym rozmawiać z prasą, nie chcę się do tego odnosić, jestem osobą prywatną i proszę to uszanować – odpowiedział nam Jakub Banaś.

Bez odpowiedzi pozostaje więc też pytanie, na podstawie jakiej umowy z właścicielem kamienicy (prywatnie – ojcem) Jakub Banaś otrzymał unijne pieniądze na otwarcie centrum w nieruchomości, której właścicielem nigdy nie był.

Według mediów od 2014 r. w kamienicy Mariana Banasia działalność typowo hotelarską prowadził Dawid O., pasierb Janusza K., z którym Banaś senior pod koniec 2016 r. podpisał umowę przedwstępną na sprzedaż nieruchomości. Nie doszła ona do skutku, bo – to wersja samego ówczesnego wiceministra finansów – O. nie otrzymał kredytu.

„Rzeczpospolita" zapytała małopolski Urząd Marszałkowski o rozliczenie realizacji projektu pod nazwą „Otwarcie centrum szkoleniowo-hotelowego »Residance«", jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

– Projekty sprzed kilkunastu lat, jak ten, o którym mowa, musiały być definitywnie rozliczone. Niemożliwe, żeby nie był, i niemożliwe, by ktoś dostał tak długi czas na realizację zadania – słyszymy od urzędnika, specjalisty od dotacji unijnych (prosi o anonimowość), kiedy pytamy, czy w centrum szkoleniowym może być dziś hotelik na godziny.

– Każdy projekt, na który przyznano dotację unijną, ma swoją trwałość, i ten okres trwałości jest różny, zwykle kilkuletni – tłumaczy nasz rozmówca i dodaje: – Może to centrum zafunkcjonowało w pierwszych latach po uzyskaniu dotacji, ale jeżeli tak, to ślad takiej działalności powinien być w internecie. Chociażby w postaci np. ogłoszeń o organizowanych czy odbytych konferencjach – zaznacza.

Takich śladów jednak nie znaleźliśmy.

Na początku 2006 r. spółka syna Mariana Banasia – wtedy wiceministra finansów – otrzymała ponad 62 tys. zł z UE i budżetu państwa na „Otwarcie centrum szkoleniowo-hotelowego »Residance«" w kamienicy w Krakowie, a projekt i umowy na dofinansowanie – jak ustaliła „Rzeczpospolita" – zmieniano trzykrotnie. Dziś, co pokazał reportaż „Superwizjera" TVN, w kamienicy mieści się prywatny hotelik, który wynajmuje m.in. pokoje na godziny. Prowadzić mają go osoby powiązane z krakowskim półświatkiem sutenerów – braćmi K.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Sondaż: KO traci poparcie i prowadzenie na rzecz PiS
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kampania samorządowa w metropoliach: Kandydaci szykują strategie na czas do Wielkanocy
Polityka
Jakub Banaszek, prezydent Chełma: Samorząd wolny od polityki? To się nie zawsze udaje
Polityka
Spięcie w obozie PiS. Mastalerek do Błaszczaka: Zajmij się pan pracą
Polityka
Poseł nazwał Jakiego "chłopczykiem w krótkich spodenkach". Błaszczak reaguje