Wyraźny kontrast między dwoma największymi obozami widać było wyraźnie w poniedziałek. PiS przedstawiło nową „piątkę Kaczyńskiego", plan działania na pierwsze 100 dni nowej kadencji. Są tam wymienione propozycje dotyczące ZUS, dopłat dla rolników czy ustawy wprowadzające 13. i 14. emeryturę.
Koalicja Obywatelska znalazła się w defensywie. W niedzielę wieczorem z funkcji szefa klubu PO zrezygnował Sławomir Neumann. To efekt taśm z Tczewa, gdzie Neumann w wulgarny sposób wyrażał się o tamtejszych strukturach PO. Koalicja była też w defensywie po wypowiedzi Lecha Wałęsy z niedzielnej konwencji. Spotkanie miało dać KO nowy impuls na ostatnie dni kampanii. Ale zamiast tego politycy KO musieli się tłumaczyć ze słów byłego prezydenta, które padły w trakcie konwencji. Wałęsa nazwał śp. Kornela Morawieckiego zdrajcą. Od tej wypowiedzi musieli się w poniedziałek odcinać politycy Koalicji Obywatelskiej. – Przyjęcie wystąpienia Wałęsy na konwencji było zdystansowane – powiedział Grzegorz Schetyna.
Dyskusja wewnętrzna
W Platformie Obywatelskiej trwa już dyskusja na temat przyszłości partii i obecnych władz. Ale jest też przekonanie, że wewnętrzną debatę ustawi wynik wyborów 13 października. Od tego może zależeć, czy Grzegorz Schetyna może liczyć na przedłużenie kadencji w wyborach na szefa PO, które planowane są na początek 2020 r.
Zanim jednak PO wybierze nowego przewodniczącego lub przedłuży mandat Schetynie, partię czekają wybory nowego szefa klubu. Do niedzieli był nim Sławomir Neumann. W poniedziałek, już po jego rezygnacji, Schetyna stwierdził, że kandydatem rekomendowanym przez niego będzie były szef resortu obrony i wiceszef PO Tomasz Siemoniak. Rekomendacja ma zostać dokonana przed następnym posiedzeniem Sejmu. – To pierwszy element rozgrywki o władze w PO – ocenia nasz rozmówca.
Nie jest na tym etapie jasne, czy będą kontrkandydaci. Ale w PO można się było spotkać z opinią, że wybory szefa klubu będą papierkiem lakmusowym faktycznej siły Grzegorza Schetyny po wyborach. Ruch z Siemoniakiem, politykiem koncyliacyjnym i cieszącym się autorytetem w PO, jest odczytywany jako sposób na uniknięcie właśnie takiego starcia o szefostwo w klubie. Atmosfera w partii jest napięta, a wynik wyborów może uruchomić bardzo silne rozliczenia wewnętrzne. Grzegorz Schetyna doskonale zdaje sobie z tego sprawę.