W sobotę o północy Władimir Putin niezapowiedziany przyleciał do odległej Chakasji – na pograniczu mongolsko-kazachskim. To region, gdzie jego partia Jedna Rosja poniosła najdotkliwszą porażkę w wyborach regionalnych na początku września. W czasie wizyty, która nie została umieszczona w jego oficjalnym kalendarzu, prezydent spróbuje osobiście naprawić sytuację i doprowadzić do pokonania mało znanego komunistycznego faworyta drugiej tury.
– Mieszkańcy republiki piszą liczne petycje do Putina, by usunął wszystkich niegodnych kandydatów i dał kogoś porządnego. Cała ta sytuacja charakteryzuje zarówno putinowski system „sterowanej demokracji", jak i niezadowolony naród, który jednak zwraca się do niego, domagając się, by nadal nim zarządzał – uważa miejscowy dziennikarz Aleksiej Tarasow.
Mimo wszystko nie wiadomo, czy tym razem Putinowi się uda – jego popularność znacznie spadła.
Chakasja jest jednym z czterech rosyjskich regionów, w których Jedna Rosja poniosła widowiskową porażkę. Wszyscy eksperci są zgodni – głównie z powodu właśnie wprowadzanej reformy emerytalnej, która oznacza po prostu podwyższenie wieku emerytalnego (w ostatecznej wersji – dla mężczyzny do 65 lat, dla kobiet – 60).
Spór o nią trwa od czerwca, gdy w trakcie mistrzostw świata w piłce nożnej władze po cichu ogłosiły jej wprowadzenie. – Póki cieszyliśmy się sukcesami naszych piłkarzy, władze strzeliły gola całemu krajowi – zauważył ironicznie lider komunistów Giennadij Ziuganow. Reformie jednak nie pomogło nawet sierpniowe, telewizyjne orędzie samego prezydenta. Po nim ponad jedna trzecia respondentów badań socjologicznych zaczęła gorzej oceniać jego działalność, a tydzień później przez kilkadziesiąt rosyjskich miast przetoczyły się manifestacje przeciw reformie. Aresztowano ponad tysiąc osób, przy czym organizatorów łapano kilka dni przed demonstracjami, co zmniejszyło ich zasięg.