To była pierwsza wizyta w Londynie osobistego wysłannika Donalda Trumpa po rezygnacji Theresy May z urzędu premiera. Waszyngton chce, aby otworzyła nowy rozdział w stosunkach między oboma krajami. Zaczynając od ich stosunku do Brukseli. – W Unii Europejskiej zwykło się powtarzać wybory tak długo, aż zwykli ludzie będą głosowali tak, jak chcą tego elity, zmuszać chłopów do chodzenia do urn tak długo, aż zrobią, jak im przekazano – mówił w Londynie Bolton, najbliższy obok sekretarza stanu Mike'a Pompeo doradca prezydenta ds. zagranicznych.
Aby przerwać ten niechlubny, zdaniem Amerykanina, zwyczaj, Stany są gotowa wesprzeć Brytyjczyków w doprowadzeniu do wyjścia z Unii już za nieco ponad dwa miesiące. Temu ma służyć przede wszystkim negocjowana w ekspresowym tempie umowa o wolnym handlu. Zamiast rokowań pakietowych postanowiono doprowadzić do uzgodnień sektor po sektorze, pozostawiając najtrudniejsze tematy, takie jak wymiana usług finansowych, na później.
Lewicowy „Guardian" zwraca jednak uwagę, że nie mając za sobą Unii, Wielka Brytania w takich rokowaniach będzie musiała całkowicie zaakceptować warunki silniejszego partnera. Być może pierwszym tego sygnałem jest zapowiedź Boltona, że brytyjskie władze „od nowa" podejdą do kwestii udziału Huawei w budowie sieci telefonii komórkowej piątej generacji. Do tej pory Brytyjczycy chcieli, aby Chińczycy przynajmniej w jakimś stopniu uczestniczyli w powstaniu systemu 5G.
Innym elementem zmieniających się relacji między USA i Wielką Brytanią jest udział Londynu w patrolowaniu Zatoki Perskiej, na co nie zgodziły się np. Niemcy. Londyn do tej pory bronił wraz z Paryżem i Berlinem umowy atomowej z Teheranem.
Ale to jest czas, w którym dla Johnsona liczy się tylko jedno: za wszelką cenę wyprowadzić kraj z Unii 31 października. Brytyjskie media ujawniły, że premier chce, aby już za kilka dni dyplomaci Jego Królewskiej Mości przestali uczestniczyć w niezliczonych spotkaniach w Radzie UE. To ma pokazać Brukseli, że Londyn jest absolutnie zdeterminowany doprowadzić do jak najszybszego rozwodu z Unią. I być może skłonić Wspólnotę do ustępstw na ostatniej prostej negocjacji.