W czasie uroczystości państwowych w sobotę w pobliżu prezydenta wybuchły dwa ładunki przetransportowane przez drony. Aresztowano kilka osób. Zdaniem nielicznych w miarę niezależnych mediów nic nie wskazuje na przygotowanie zamachu przez prezydenta Kolumbii. On sam zresztą oskarżył opozycję w Wenezueli o przygotowanie zamachu. – Przegrali wybory i raz jeszcze im się nie udało – oświadczył. Prezydent Santos miał na myśli majowe wybory prezydenckie w Wenezueli, które wygrał Maduro, zdobywając mandat na kolejne sześć lat. Santos należy do największych krytyków Madury i relacje pomiędzy obydwoma krajami są niezwykle napięte. Zdaniem prezydenta Wenezueli drugim największym wrogiem są Stany Zjednoczone.
Majowe zwycięstwo wyborcze Maduro w zbankrutowanym kraju posiadającym największe na świecie złoża ropy naftowej było co najmniej dziwne. Stąd oskarżenia o sfałszowanie wyników. Z drugiej strony prezydentowi Madurze udało się podzielić opozycję.
Do odpowiedzialności za zamach przyznała się nikomu nieznana organizacja o nazwie „Żołnierze we flanelowych koszulach" (Soldados de Franelas). Jak napisała na Twitterze, wysłane zostały dwa drony, jednak ochroniarze prezydenta zdołali je zestrzelić. Czy tak było – nie wiadomo. Nazwa grupy przyjmującej odpowiedzialność za zamach brzmi nieco groteskowo. Taki charakter miał też atak w zeszłym roku na budynek Sądu Najwyższego. Jeden z wojskowych pilotów uprowadził helikopter i zrzucił z powietrza kilka granatów na sąd. Jest zresztą kilka wersji tego wydarzenia. Prezydent wykorzystał je do ataku na opozycję.
Nicolas Maduro objął pierwszy raz urząd po śmierci przed pięciu laty Hugona Chaveza, marksisty, którego rewolucyjne rządy doprowadziły gospodarkę kwitnącego kiedyś kraju do ruiny. Za czasów Madury sytuacja gospodarcza kraju pogarszała się krok za krokiem. Zwłaszcza od załamania się cen ropy naftowej w 2014 r. Zdaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) inflacja w tym roku przekroczy milion procent. Gospodarka skurczy się w tym roku o 18 proc. W sklepach nie ma żywności i lekarstw, nie mówiąc już o wielu innych rzeczach pierwszej potrzeby. Setki tysięcy Wenezuelczyków opuściło kraj, udając się w większości do sąsiedniej Kolumbii. Lecz nawet w takiej sytuacji rząd spłaca raty zadłużenia zagranicznego.