Borys Tarasiuk: Mamy nowy układ monachijski

Waszyngton i Londyn muszą się wywiązać z zobowiązań wobec Kijowa – mówi Borys Tarasiuk, b. szef ukraińskigo MSZ.

Aktualizacja: 27.06.2019 11:47 Publikacja: 26.06.2019 18:39

Borys Tarasiuk: Mamy nowy układ monachijski

Foto: AFP

Czy pan jako doświadczony dyplomata nie ma wrażenia, że Zachód jest już zmęczony Ukrainą?

Demokratyczny świat był oszołomiony tym, co się stało w 2014 r., i nie wiedział, co robić. Przekonaliśmy się, że ani Waszyngton, ani Unia Europejska nie mają wpływu na Rosję, jeżeli chodzi o okupację Krymu i części Donbasu. Najłatwiej jest udawać, że nic się nie dzieje. O wiele trudniej jest wypracować politykę powstrzymywania Rosji. Nie chodzi o to, że ktoś jest znudzony Ukrainą, na Zachodzie po prostu nie wiedzą, co robić z Rosją. Ukraina broni europejskich wartości i prawa międzynarodowego. Z kolei Francja i Niemcy nic nie potrafiły zrobić, o czym świadczą podpisane pięć lat temu porozumienia mińskie. Rosja powraca do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) i nikt nie stawia jej żadnych warunków. Jesteśmy świadkami korozji wartości i zasad Unii Europejskiej oraz NATO, które nie mogą przeciwstawić rosyjskiej agresji jakiejkolwiek polityki.

Dlaczego według pana większość deputowanych PACE poparła Rosję?

To wyraz słabości państw Zachodu, w grę wchodzi także szantaż ze strony Rosji. Trzeba było całkiem pozbawić Rosję członkostwa, ponieważ nie płaciła składek, odkąd została zawieszona. Zwolennicy pozostania Rosji w PACE mówili, że to pozbawiłoby obywateli rosyjskich możliwości obrony swoich praw w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Rosja jednak lekceważy ten trybunał. Wobec Rosji trzeba stosować takie sankcje, które byłyby dla niej odczuwalne. Dlaczego nie wykluczyć Moskwy z globalnego systemu bankowego i finansowego SWIFT? Są też inne narzędzia, które rzuciłyby gospodarkę rosyjską na kolana. Na Zachodzie nie ma woli politycznej do walki z Kremlem.

A jak pan przekona przeciętnego Niemca, Francuza, Hiszpana czy Greka do walki z Rosją w obronie Ukrainy? Przecież oni osobiście nie odczuwają wojny w Donbasie i aneksji Krymu.

Niech zatem Europa wprost przyzna, że porzuca swoje wartości – i niech Rosja robi wszystko, co zechce. Niech powiedzą Ukrainie: walczcie z Rosją własnymi siłami, to wasza sprawa. Przecież to nowy układ monachijski. Polityka uspokojenia agresora doprowadziła do II wojny światowej. Przywrócenie Rosji w PACE tłumaczy się też tym, że z Rosją trzeba utrzymywać kontakty. Kontakty z kim? Z agresorem?

Czy panu nie przeszkadza to, że w warunkach wojny Ukraina w 2018 r. zwiększyła wymianę handlową z Rosją. Wyniosła prawie 15 mld dol.

Dzisiaj najważniejszym partnerem handlowym Ukrainy jest Unia Europejska. Obecna skala handlu z Rosją jest nieporównywanie mniejsza niż przed 2014 r., wtedy na Rosję przypadało ponad 30 proc. naszej wymiany handlowej. Dzisiaj mówimy o 12–15 proc. Mimo to winę za to ponoszą poprzednie władze. Działalność byłego prezydenta Petra Poroszenki i jego ekipy będą analizowały organy ścigania. Kolaboracja reżimu Poroszenki z Rosją to temat dla odpowiednich służb.

Jak można zrozumieć to, że uznając Rosję za „państwo agresora", Kijów do dzisiaj nie zerwał stosunków dyplomatycznych z Moskwą?

Od początku byłem zwolennikiem zerwania stosunków dyplomatycznych. Przeciwnicy całkowitego zerwania relacji z Rosją mówili, że nasi jeńcy w rosyjskich więzieniach zostaną pozbawieni opieki konsularnej. Państwa, które znajdują się w stanie wojny, zgodnie z zasadami międzynarodowymi, zwracają się do trzeciego państwa, by poprzez nie się komunikować. Zazwyczaj jest to Szwajcaria i myślę, że szwajcarscy dyplomaci szybciej zostaliby wpuszczeni do Ukraińców w rosyjskich więzieniach niż ukraińscy konsulowie.

Przecież oficjalnie nikt wojny nie wypowiadał. Rosja utrzymuje, że nie ma nic wspólnego z „wojną domową na Ukrainie". W 2015 r. podpisano porozumienia mińskie, które nie działają. Co dalej?

Zawarte w Mińsku porozumienia zostały napisane w nocy na kolanie. Każda ze stron, zarówno Rosja, jak i Ukraina, może je interpretować po swojemu. Uważam, że format miński został wyczerpany. Z własnego doświadczenia powiem panu, że jedynie Stany Zjednoczone są w stanie wpłynąć na Rosję. Przedstawiciele USA powinni siedzieć za stołem rozmów. Dobrze by było, gdyby do tych rozmów dołączyła też Wielka Brytania.

To jednak oznaczałoby, że Londyn i Waszyngton biorą bezpośrednią odpowiedzialność za tlącą się do pięciu lat wojnę w Donbasie.

Przecież to oni w 1994 r. podpisywali memorandum budapeszteńskie (Ukraina, Rosja, Wielka Brytania i USA) i dawały Ukrainie gwarancję bezpieczeństwa. W memorandum jest mowa o tym, że w przypadku powstania niebezpieczeństwa dla integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy strony niezwłocznie zwołują konsultacje. Takich konsultacji nie było. Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii opłaca się nie przypominać o swoich politycznych zobowiązaniach wobec Ukrainy. Prezydenci tych krajów podpisali to własnoręcznie. Ukraina wywiązała się ze swoich zobowiązań, broń jądrowa została zniszczona. Niech oni wykonają teraz to, pod czym się podpisywali. To nie nasza wina, że porozumienia mińskie zostały zrujnowane. Odpowiedzialność leży po stronie Niemiec, Francji i Rosji. Przecież przywódcy tych państw nawet nie podpisali się pod tymi porozumieniami. To niepoważne, to pozorowanie działalności. Powinniśmy zmienić format, sporządzić mapę drogową.

Czy nowy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powinien spotkać się z Władimirem Putinem w cztery oczy i szczerze porozmawiać? Spekulują o tym od tygodni w Kijowie.

Nie może tego robić bez odpowiedniego przygotowania. Najpierw nastroje powinni zbadać dyplomaci i spotkać się ze sobą. Dopiero wtedy będzie można rozmawiać o kolejnych krokach. Gdyby się okazało, że Rosja jest gotowa do zakończenia wojny na sprawiedliwych warunkach, wtedy można poinformować o tym media. Przed tym powinna być cisza. Nie jestem jednak przekonany, że coś z takich rozmów wyniknie, nigdy dwustronne rozmowy nam nie wychodziły. Gdy likwidowaliśmy broń nuklearną, również nie mogliśmy się porozumieć z Rosją, dopóki do stołu nie dosiedli się Amerykanie.

Borys Tarasiuk był uczestnikiem debaty na temat przyszłości Partnerstwa Wschodniego, zorganizowanej przez Kolegium Europejskie w Warszawie-Natolinie 25 czerwca 2019 r.

Czy pan jako doświadczony dyplomata nie ma wrażenia, że Zachód jest już zmęczony Ukrainą?

Demokratyczny świat był oszołomiony tym, co się stało w 2014 r., i nie wiedział, co robić. Przekonaliśmy się, że ani Waszyngton, ani Unia Europejska nie mają wpływu na Rosję, jeżeli chodzi o okupację Krymu i części Donbasu. Najłatwiej jest udawać, że nic się nie dzieje. O wiele trudniej jest wypracować politykę powstrzymywania Rosji. Nie chodzi o to, że ktoś jest znudzony Ukrainą, na Zachodzie po prostu nie wiedzą, co robić z Rosją. Ukraina broni europejskich wartości i prawa międzynarodowego. Z kolei Francja i Niemcy nic nie potrafiły zrobić, o czym świadczą podpisane pięć lat temu porozumienia mińskie. Rosja powraca do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) i nikt nie stawia jej żadnych warunków. Jesteśmy świadkami korozji wartości i zasad Unii Europejskiej oraz NATO, które nie mogą przeciwstawić rosyjskiej agresji jakiejkolwiek polityki.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę