Niemcy: Kto zapłaci za islam

Władze nie chcą, aby wspólnoty muzułmańskie otrzymywały finansowe wsparcie z zagranicy. Nie wiadomo, kto miałby utrzymywać islamskie instytucje.

Aktualizacja: 14.05.2019 21:36 Publikacja: 14.05.2019 18:24

Pojawia się pomysł, by muzułmanie sami utrzymywali swoje gminy

Pojawia się pomysł, by muzułmanie sami utrzymywali swoje gminy

Foto: shutterstock

W Niemczech działa ponad 2,5 tys. meczetów i tyle samo gmin muzułmańskich. Liczbę wyznawców islamu szacuje się na ok. 4,5 mln osób, już po niedawnej fali imigracji. Wszyscy ci ludzie korzystają w mniejszym lub większym stopniu z zagranicznych źródeł finansowania ich religijnych instytucji. Odbywa się to poprzez meczety, do których płyną miliony z Turcji oraz w mniejszym stopniu z Arabii Saudyjskiej.

Zdaniem władz stan ten należy zmienić, gdyż wraz z pieniędzmi napływają do Niemiec idee, które często są nie do pogodzenia z niemieckim porządkiem prawnym. Tym bardziej że  ogromna część imamów pochodzi z importu. Głównie z Turcji. Przybywają do Niemiec nierzadko bez znajomości języka i zwyczajów, opłacani przez turecki rząd, z którym Berlin ma coraz większe problemy.

Podatek religijny

W takich warunkach pojawił się pomysł wprowadzenia podatku religijnego dla muzułmanów. Ma wielu zwolenników i spotkał się z pozytywnym odzewem ze strony niemieckich landów. Tak twierdzi dziennik „Die Welt", który otrzymał odpowiedzi z większości landów. To ważne, gdyż wprowadzenie podatku religijnego leży w kompetencji landów, a nie rządu federalnego.

Nie oznacza to jednak, że podatek zostanie już wkrótce wprowadzony.

– Całą dyskusję należałoby rozpocząć od przyznania wspólnotom muzułmańskim statusu instytucji prawa publicznego. Jest to podstawowy warunek wprowadzenia podatku – przekonuje „Rzeczpospolitą"  Ali Kizylkaya, wiceprzewodniczący Millî Görüş, drugiej pod względem liczby członków wspólnoty skupiającej muzułmanów pochodzenia tureckiego. Status taki posiadają oba kościoły chrześcijańskie oraz wspólnota żydowska. Muzułmanie walczą o przyznanie im takiego statusu od dawna.

Władze tłumaczą, że nie jest to możliwe ze względu na strukturę wspólnot muzułmańskich. Nie mają jasno określonej liczby członków ani też hierarchicznej organizacji. Nie brak głosów, że nadanie statusu instytucji prawa publicznego byłoby sprzeczne z ustawą zasadniczą. – Prawdziwa przyczyną tkwi w niechęci do prawnego zrównania kościołów chrześcijańskich z islamem – zapewnia Ali Kizylkaya.

Umożliwiłoby to pobór przez izby skarbowe podatku na rzecz gmin muzułmańskich, w taki sam sposób, jak to się dzieje w wypadku wyznań o uznanym statusie. Wysokość podatku waha się w zależności od landu 8–9 proc. podatku dochodowego. W sumie wiele miliardów euro trafia co roku na konta kościołów.

Imam za 5 tys. euro

Takie rozwiązanie pozwoliłoby nie tylko na uniezależnienie się wspólnot muzułmańskich od funduszy zewnętrznych, ale też dałoby wolną rękę w wielu sprawach. Dla przykładu zatrudnienia odpowiedniego imama, któremu można by zapłacić odpowiednie pieniądze, stawiając określone wymagania.

Miała z tym problem niedawno wspólnota skupiona wokół meczetu Abu Bakra we Frankfurcie.  Nie była w stanie zapłacić 5 tys. euro minimalnej gaży, jakiej żądał wykształcony w Niemczech imam. Kaznodzieja importowany z zagranicy zadowala się 2,5–3 tys. euro. Przy tym niełatwo o odpowiedniego imama.

Nie przynosi spodziewanych efektów program kształcenia ich na niemieckich uniwersytetach. Od kilku lat działa pięć fakultetów teologii islamskiej, których absolwenci mieli pełnić  rolę łącznika pomiędzy społecznością islamską a resztą społeczeństwa. Tak się jednak nie stało.

Studia podjęło wiele kobiet, a mężczyźni, którzy je ukończyli, nie znaleźli pracy w gminach muzułmańskich, gdyż nawet dogłębna wiedza religijna nie szła u nich w parze ze znajomością życia. Kilka miesięcy temu został nawet zamknięty fakultet teologiczny na uniwersytecie w Osnabrück, pierwszy, jaki powstał, osiem lat wcześniej. Rząd namawia obecnie organizacje muzułmańskie, aby same kształciły imamów.

Potrzebne są jednak pieniądze, których zdecentralizowane gminy nie mają. Jako że wprowadzenie powszechnego podatku dla muzułmanów nie nastąpi jeszcze długo, pojawia się pomysł  finansowanie gmin z zakatu. Jest to swego rodzaju jałmużna, którą zobowiązany jest wnosić każdy muzułmanin, gdyż jest to jeden z pięciu filarów wiary.

W Niemczech działa ponad 2,5 tys. meczetów i tyle samo gmin muzułmańskich. Liczbę wyznawców islamu szacuje się na ok. 4,5 mln osób, już po niedawnej fali imigracji. Wszyscy ci ludzie korzystają w mniejszym lub większym stopniu z zagranicznych źródeł finansowania ich religijnych instytucji. Odbywa się to poprzez meczety, do których płyną miliony z Turcji oraz w mniejszym stopniu z Arabii Saudyjskiej.

Zdaniem władz stan ten należy zmienić, gdyż wraz z pieniędzmi napływają do Niemiec idee, które często są nie do pogodzenia z niemieckim porządkiem prawnym. Tym bardziej że  ogromna część imamów pochodzi z importu. Głównie z Turcji. Przybywają do Niemiec nierzadko bez znajomości języka i zwyczajów, opłacani przez turecki rząd, z którym Berlin ma coraz większe problemy.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Aresztowano asystenta polityka AfD. Miał szpiegować dla Chin
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Media informują o poważnej chorobie Kadyrowa. Przywódca Czeczenów odpowiada nagraniem z siłowni
Polityka
Opozycjoniści z hotelu w Moskwie. Czy zablokują wejście Mołdawii do UE?
Polityka
Sunak: Pierwsi migranci odlecą do Rwandy w lipcu. "Bez względu na wszystko"
Polityka
Iran i broń atomowa. Jest deklaracja władz w Teheranie