Jeszcze nie tak dawno można było w Niemczech rozstać się z życiem za 7 tys. euro. Mowa o nieuleczalnie chorych, którzy mieli dość zmagań z chorobą. Wystarczył kontakt z organizacją Sterbehilfe Deutschland w Hamburgu, aby otrzymać odpowiedni zestaw środków kończących na zawsze cierpienie – fizyczne lub psychiczne.
Cztery lata temu rząd postanowił ograniczyć tego rodzaju praktyki i wprowadził do kodeksu karnego art. 217, który przewiduje karę trzech lat więzienia za usługi pomocy w śmierci noszące cechy działalności gospodarczej, a więc powtarzalne. To wywołało sprzeciw profesjonalnych stowarzyszeń oferujących pomoc samobójcom, lekarzy zajmujących się opieką paliatywną oraz wielu nieuleczalnie chorych.
Skarga trafiła do Trybunału, gdzie w ostatnich dniach odbyła się ożywiona debata nad prawem do pomocy osób trzecich w akcie samobójstwa. Rozbrzmiewały cytaty z Camusa o „szczęśliwej śmierci" oraz poematu Goethego o cierpieniach młodego Wertera.
– To nie jest debata o moralnych czy politycznych ocenach samobójstwa, lecz o zakresie wolności, który wyznacza konstytucja – wyjaśnił Andreas Voßkuhle, przewodniczący Trybunału. Orzeczenie w sprawie obowiązywania art. 217 zapadnie nieprędko.
Zdecydowana większość obywateli RFN opowiada się za dostępnością usług takich stowarzyszeń jak Sterbehilfe Deutschland. Do 2015 r. udzieliło ono pomocy co najmniej 250 osobom. – Nie wziąłem ani jednego euro z kasy stowarzyszenia – zapewnia Roger Kusch, jego założyciel i były senator Hamburga ds. sprawiedliwości. Ta organizacja nie jest jedyną działającą w Niemczech. Wielu obywateli Niemiec korzysta np. ze szwajcarskiego Dignitas. Niemcy stanowią tam najliczniejszą grupę klientów. W roku ubiegłym było to 87 osób, w porównaniu do 24 osób z Wielkiej Brytanii czy 31 z Francji. Dignitas ma zresztą filię w Niemczech.