Wybory w Turcji: Ostrzeżenie dla Erdogana

Duże miasta dla opozycji, prowincja dla partii rządzącej – taki jest nieoczekiwany wynik wyborów municypalnych.

Publikacja: 01.04.2019 19:40

Zwolennicy opozycji świętują zwycięstwo w Stambule

Zwolennicy opozycji świętują zwycięstwo w Stambule

Foto: AFP

Szósty raz w ostatnich pięciu latach Turcy stanęli w niedzielę przy urnach wyborczych. Tym razem uczestniczyli w wyborach komunalnych. Rządzący Turcją od 16 lat Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) oraz Recep Tayyip Erdogan odnieśli wprawdzie sukces w skali kraju, ale ponieśli druzgocącą porażkę w kilku dużych miastach. Opozycja wygrała Ankarze, Izmirze, Antalyi i Adanie i najprawdopodobniej w Stambule. W sumie w miastach tych mieszka prawie 36 mln mieszkańców spośród 82 mln obywateli Turcji. To w nich powstaje ponad dwie trzecie tureckiego PKB.

Czytaj także: Ćwierćdemokracja u Erdogana  

W sumie po podliczeniu 99,81 proc. głosów AKP uzyskało w skali kraju 44,32, podczas gdy CHP – 30,1 proc. Partia Erdogana występująca w koalicji z MHP ma ponad połowę burmistrzów. Ale nie tych najważniejszych.

Stambuł padł

Jest to plama na honorze prezydenta, który dopiero co doprowadził do zmiany konstytucji i stał się prawdziwym władcą autorytarnym o kompetencjach porównywalnych z władzą sułtana.

Trudno inaczej ocenić porażkę AKP w Stambule. Opozycja ogłosiła tam sukces w nocy z niedzieli na poniedziałek. Zakwestionowano to jednak w obozie AKP. Komisja wyborcza poinformowała w poniedziałek po południu, że kandydat opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) prowadził różnicą ok. 0,5 pkt proc. Jednak AKP zgłosiła nieprawidłowości w przeliczeniu w co najmniej 80 urn. Jak twierdzi rządowa agencja Anadolu, AKP złoży oficjalny protest, wnosząc o unieważnienie szeregu głosów. – Nawet jeżeli AKP uda się jakimś sposobem uzyskać większość w Stambule, to będzie to jednak porażka polityczna – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Ilter Turan z Uniwersytetu Bilgi w Stambule. Jego zdaniem poważnie osłabiony politycznie został sam prezydent, który przekształcił wybory samorządowe w referendum na temat popularności swej własnej oraz rządu.

Nie takiego rozwoju sytuacji oczekiwał Erdogan, zwłaszcza w Stambule i Ankarze. Licząca 18 mln mieszkańców największa turecka metropolia jest w końcu matecznikiem prezydenta. To stamtąd wyruszył na podbój Turcji przed 16 laty. Wcześniej był burmistrzem Stambułu i tam tworzył struktury swej AKP. W obecnej kampanii wyborczej obroną Stambułu przed opozycją kierował jeden z najbardziej zaufanych towarzyszy prezydenta Binali Yildirim, były premier. Wygląda na to, że nieznacznie przegrał.

AKP poniosła klęskę także w ponadpięciomilionowej Ankarze. Po dwu dekadach rządów partii władzy w stolicy większość uzyskała największa partia opozycyjna CHP.

W skali kraju AKP nie poniosła druzgocącej porażki, zdobywając wraz zaprzyjaźnioną Partią Ruchu Nacjonalistycznego (MHP) 52 proc. głosów.

W normalnych warunkach byłby to powód do umiarkowanej być może radości.

Ale Turcja od lat nie jest normalnym krajem. Przez niemal dwa dziesięciolecia Erdogan, początkowo premier, a później prezydent, zdołał przekształcić kraj, odchodząc daleko od republikańskich świeckich idei Ataturka w kierunku państwa wyznaniowego promującego islam w coraz większym stopniu. Dość przypomnieć, że budżet Diyanetu, państwowego urzędu ds. religii, został w tym roku zwiększony o ponad jedną trzecią do poziomu 10,5 mld lirów rocznie (1,9 mld dol. według obecnego kursu).

Gdzie jak gdzie, ale w ciążącym ku Europie Stambule taki wzrost wydatków m.in. na promocję islamu na świecie wywołał sporo krytyki.

– Nie przekształcimy Stambułu w Konstantynopol – grzmiał Erdogan na wiecach wyborczych. Co najmniej osiem razy pokazywano na nich fragmenty wideo z ataku z Christchurch, jak i wyjątki z manifestu australijskiego terrorysty na temat oddzielenia europejskiej części Turcji od azjatyckiej. – Ten atak terrorystyczny jest wyrazem opanowującej świat islamofobii – udowadniał prezydent.

Decyduje gospodarka

Wynik mógł być bardziej korzystny dla AKP, jeżeli wziąć pod uwagę skalę niewiarygodnych czystek przeprowadzonych przez władze po nieudanym zamachu stanu latem 2016 r. Także i dlatego w wielu europejskich stolicach Erdogan traktowany jest – mniej lub bardziej oficjalnie – jak dyktator, którego wpływy sięgają zdecydowanej większości mediów prywatnych.

– Na przegraną AKP w wielkich miastach miała przede wszystkim wpływ pogarszająca się sytuacja gospodarcza i rosnące ceny towarów – mówi „Rzeczpospolitej" Ahmet Kulahci, publicysta dziennika „Hurriyet".

Mniejszą rolę odegrały – jego zdaniem – inne czynniki, jak różnice światopoglądowe czy niezadowolenie części społeczeństwa z fali aresztowań po nieudanym puczu. Autorytarny styl rządów Erdogana był też przyczyną porażki jego partii w dużych miastach. Kiedy Erdogan obejmował władzę, Turcja przeżywała załamanie gospodarcze. Przez większą część jego rządów kraj rozwijał się w szybkim tempie. PKB rósł średnio o 5 proc. rocznie. To się jednak zmienia. W roku ubiegłym lira straciła jedną piątą wartości, inflacja sięga 20 proc. Bezrobocie rośnie i wynosi obecnie 13 proc.

Prezydent nie ma wątpliwości, że kłopoty finansowe są wynikiem działań zagranicznych banków oraz rodzimych spekulantów. Efektem jest śledztwo w sprawie JP Morgan, który doradzał klientom pozbycie się liry. Władze zakazały więc bankom pożyczania rodzimej waluty, aby zapobiec grze na spadek kursu liry. W poniedziałek miał jednak miejsce dalszy spadek.

Szósty raz w ostatnich pięciu latach Turcy stanęli w niedzielę przy urnach wyborczych. Tym razem uczestniczyli w wyborach komunalnych. Rządzący Turcją od 16 lat Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) oraz Recep Tayyip Erdogan odnieśli wprawdzie sukces w skali kraju, ale ponieśli druzgocącą porażkę w kilku dużych miastach. Opozycja wygrała Ankarze, Izmirze, Antalyi i Adanie i najprawdopodobniej w Stambule. W sumie w miastach tych mieszka prawie 36 mln mieszkańców spośród 82 mln obywateli Turcji. To w nich powstaje ponad dwie trzecie tureckiego PKB.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany