Roman Wasilenko: Alfabet łaciński to szansa na integrację ze światem

Całym regionem będziemy wspierać Afganistan i poprzez jego terytorium sięgać Oceanu Indyjskiego – mówi Roman Wasilenko, wiceminister spraw zagranicznych Kazachstanu.

Aktualizacja: 25.02.2019 21:11 Publikacja: 25.02.2019 18:38

Czy mówi pan po kazachsku?

No, trochę.

Jak pan – człowiek z kręgu kultury prawosławnej – czuje się teraz w Kazachstanie, po podjęciu decyzji o przejściu kraju na alfabet łaciński?

Od 2012 roku polityka naszego państwa z inicjatywy prezydenta Kazachstanu skierowana jest na rozwój trójjęzyczności! Dążymy do tego, by do 2025 roku 100 procent obywateli znali język kazachski, 100 procent znało rosyjski i nie mniej niż 25 procent znało angielski. Obecnie około 70 proc. ludności zna kazachski. Wiem, poprzeczkę postawiliśmy bardzo wysoko, jesteśmy ambitni. Myślę jednak, że uda się.

Ale większość mieszkańców używa cyrylicy, a teraz będzie musiała przejść na alfabet łaciński.

Ale do 1929 roku kazachski język zapisywany był w alfabecie arabskim. Potem, do 1940 roku używano alfabetu łacińskiego zmodyfikowanego. A rok przed wybuchem wojny z Niemcami wprowadzono alfabet stworzony na podstawie cyrylicy. Takie eksperymenty z narodem kazachskim (ale też innymi narodami Azji Środkowej oraz Azerbejdżanu) przeprowadzili radzieccy liderzy, pod przywództwem Stalina rzecz jasna.

Teraz mamy bardzo dokładny plan przejścia języka kazachskiego na alfabet łaciński. Ale po co my to robimy? Żeby zbliżyć nasz język do dynamicznie rozwijającej się społeczności międzynarodowej. 70 proc. obecnej współpracy międzynarodowej odbywa się w językach, które wykorzystują alfabet łaciński.

Obecnie oczywiście, od razu nastąpiła reakcja części działaczy społecznych. Mówili: nie róbmy tego, bo stracimy całą warstwę wiedzy już zapisaną w cyrylicy w ciągu ostatnich 80 lat. Rzeczywiście, dwie poprzednie zmiany alfabetu kosztowały nas rzeczywiście utratę całych warstw tradycji i wiedzy.

Ale my uważamy, że obecnie wzbogacimy potencjał języka kazachskiego.

Rosyjski zaś pozostanie drugim językiem państwa, jego status jest równy kazachskiemu i wpisany do konstytucji. Przy okazji, jeden ze społecznych działaczy dość celnie zauważył: „Nie rozumiem, tych posługujących się cyrylicą, którzy mówią, że przejście kazachskiego na łaciński utrudni im naukę tego języka. Obecnie używa on cyrylicy, a oni i tak go nie znają".

Ten nasz rządowy program, wprowadzony w 2012 roku na razie dał taki efekt, że już w przedszkolu dzieci uczą się trzech języków. Poprzednio angielskiego uczono od czwartej klasy podstawówki. Mój syn jest obecnie w drugiej klasie i uczy się trzech języków. Wykładowym jest rosyjski (tu można wybierać, czy ten czy kazachski) ale codziennie ma kazachski i angielski.

Do 1924 roku większość republik Azji Środkowej wchodziła w skład Turkiestańskiej SSR.

Kazachstan był autonomią w składzie ZSSR.

Czy w regionie obecne są trendy zjednoczeniowe?

Nazwałbym to raczej procesami integracyjnymi. Obecnie sytuacja w regionie wygląda następująco: po 20-25 latach dominowania tendencji odśrodkowych, w ciągu ostatnich dwóch lat można zaobserwować coś co nazywa się „nowym świtem Azji Środkowej". Wszystko dlatego, że nasz największy sąsiad Uzbekistan od dwóch lat prowadzi politykę ukierunkowaną na wzmocnienie współpracy regionalnej (po śmierci poprzedniego prezydenta Islama Karimowa-red.).

Znaczenia Uzbekistanu nie można przecenić: ma najwięcej ludności i znajduje się w centrum regionu, graniczy z czterema pozostałymi krajami. Bez niego trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek współpracę regionalną.

Efekt jest taki, że nasze obroty handlowe rocznie rosną o 40 proc.: zniesiono część ceł, otwarto wcześniej pozamykane przejścia graniczne, uruchomiono połączenia autobusowe, kolejowe i lotnicze między Astaną, Ałma Atą, Szymkentem (milionowe miasto w Kazachstanie, pod drugiej stronie granicy jest uzbecka stolica Taszkent) z Uzbekistanem.

Jesienią, pierwszy raz w historii odbyło się uzbecko-kazachskie forum współpracy ekonomicznej w Szymkencie. To, że była to pierwsza taka impreza świadczy o wcześniejszej wstrzemięźliwości we wzajemnych stosunkach.

Stolicę najludniejszego regionu kraju Południowego Kazachstanu przeniesiono niedawno do miasta Turkiestan. Tam znajduje się Mauzoleum Chodży Ahmada Jasawiego (sufickiego poety i mistyka żyjącego w XII wieku), zbudowane jeszcze na rozkaz Tamerlana.

Teraz państwo będzie inwestowało w miasto jako w kulturalną stolicę świata tureckiego. To będzie coś w rodzaju nowej Astany.

To znaczy, że miasto powinno oddziaływać na sąsiednie państwa?

My nie mówimy o tym. Teraz mówimy o naszym w składzie w dalszy rozwój więzi kulturowych między naszymi narodami. Myślę, że nasze dążenie spotka się ze wsparciem sąsiadów Ze względu na Mauzoleum Turkiestan już obecnie uważany jest za „święte miasto" - dla muzułmanów regionu, dla tureckojęzycznych mieszkańców.

Integracja to największe wyzwanie?

Największym, nierozwiązanym problemem jest wykorzystanie zasobów wodnych. Obecnie w pięciu państwach mieszka 60 milionów ludzi, według prognoz w 2030 będzie już 90 milionów. Potrzebują oni wody do nawadniania pól. Najwięcej zużywa jej uprawa bawełny, której plantacje są w południowej części regionu, a które założono na rozkaz władz radzieckich. Ubocznym efektem ich eksploatacji jest wysychanie Morza Aralskiego.

Systemy irygacyjne w Turkmenistanie i Uzbekistanie (i trochę u nas) zabrały na pola wodę z jednej z dwóch największych rzek regionu Amu-darii. W ciągu 40 lat morze wysychało i jego południowa część skurczyła się do 1/10 poprzedniego obszaru. Północna część akwenu jest zasilana jednak przez kolejną wielką rzekę regionu Syr-darię. Dzięki temu, że Kazachstan przy wsparciu Banku Światowego zbudował tamę, która oddzieliła tę część akwenu od pustyni, wróciła ona prawie do wcześniejszych granic. Kazachstan miał w tej części morza port Aralsk, od którego woda cofnęła się na 80 kilometrów. Teraz jest już 10 kilometrów od miasta. Znów pojawili się rybacy. Złowione tam ryby sander eksportujemy nawet do Europy.

Dzięki nowej atmosferze politycznej w regionie, w marcu zeszłego roku głowy pięciu państw zebrali się po dłużym czasie po raz pierwszy  w Astanie, a w sierpniu po raz pierwszy od 9 lat w Turkmenistanie – było to spotkanie pięciu prezydentów w ramach Światowego Funduszu Ratowania Morza Aralskiego. Następne spotkanie głów pięciu państw zaplanowane na wiosnę w Taszkencie.

Cały region bez wątpienia znajduje się w fazie wzrostu. Obecnie gospodarka Kazachstanu jest dwa razy większa od wszystkich pozostałych regionalnych, ale myślę, że wraz z rozwojem Uzbekistanu te proporcje zmienią się.

Obecnie wszyscy odczuwają zagrożenie ze strony radykalnych islamistów.

W Kazachstanie uważamy, że polepszanie sytuacji społeczno-ekonomicznej jest najlepszym sposobem zapobiegania radykalizacji społeczeństwa. Nie ma wtedy gleby, na której rozwijają się nastroje ekstremistyczne. Nadal tak uważamy, mimo że i u nas w 2016 roku były zamachy terrorystyczne dokonane przez Kazachów, którzy znaleźli się pod wpływem radykalnej propagandy rozpowszechnianej w internecie tzw. ISIS. Zamachowców odnaleziono i aresztowano (czy też zlikwidowano podczas zatrzymania).

Ściśle współpracujemy z innymi krajami, by nie dopuścić wyjazdu naszych obywateli do Syrii. Praktycznie tam już nie jadą, bo ISIS został rozbity i stoi na krawędzi pełnej likwidacji. Ale w ciągu całej wojny w tamtym kraju wyjechało do niego około 400 obywateli naszego kraju (przy czym z rodzinami: żonami, dziećmi). W tym czasie przyjęliśmy ustawę delegalizującą udział w nielegalnych formacjach zbrojnych za granicą. Jeśli wrócą, staną przed sądem.

Bliżej leżącym problemem jest chyba Afganistan?

W ciągu ostatnich lat Kazachstan przekazał mu pomoc humanitarną wartą 100 milionów dolarów – dla nas to poważny wydatek. Dodatkowo realizowany jest zainicjowany przez prezydenta Nazarbajewa program studiów dla około tysiąca Afgańczyków w Kazachstanie wart 50 milionów dolarów: inżynierów, agronomów, lekarzy. Około 600 już wróciło do siebie.

W tym roku razem z Uzbekistanem przy wsparciu Unii Europejskiej będziemy kontynuować ten program.

Ale większość Afganistanu już została opanowana przez talibów.

To stary dylemat co powinno być pierwsze: bezpieczeństwo czy rozwój. My uważamy, że te sprawy są nierozerwalne. Patrzymy więc na Afganistan nie tylko jako na źródło niepokojów, ale i możliwości rozwoju współpracy gospodarczej na południu.

Historycznie ten kraj był częścią „Jedwabnego Szlaku", gdzie swobodnie handlowano. Dopiero gdy w XIX wieku rosyjskie imperium zbliżyło się do granic brytyjskiego, odcięto ten region od nas. To była historyczna anomalia.

Uważa Pan, że Afganistan należy do tego samego regionu, co Kazachstan?

Istnieje takie pojęcie „Duża Azja Środkowa". Całkowicie naturalne będzie, że całym regionem będziemy wspierać Afganistan, handlować z nim i poprzez jego terytorium sięgać Oceanu Indyjskiego.

A my jesteśmy największym krajem na świecie nie mającym dostępu do morza.

— rozmawiał Andrzej Łomanowski

Czy mówi pan po kazachsku?

No, trochę.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami