To początek końca traktatu, który do tej pory był podstawą międzynarodowej kontroli tworzenia i używania pewnej kategorii broni nuklearnej. Podpisany przez prezydenta Ronalda Reagana i sowieckiego przywódcę Michaiła Gorbaczowa w 1987 r. traktat INF (Intermediate-Range Nuclear Forces Treaty) pozwolił wyeliminować ponad 2600 pocisków i zakończył wieloletni wyścig zbrojeń na terenie Europy.
– Nasi amerykańscy partnerzy zadeklarowali, że zawieszają swój udział w pakcie, to i my zawieszamy nasz. Oni powiedzieli, że rozpoczną badania i rozwój, to my zrobimy tak samo – oznajmił Władimir Putin i dał zielone światło swojej armii, by rozpoczęła prace nad pociskiem średniego zasięgu wystrzeliwanym z wyrzutni lądowych oraz nad naddźwiękowym pociskiem średniego zasięgu. Oba potencjalnie mogą być wystrzeliwane na odległość od 500 do 5,500 km, czego zabrania układ INF.
Rosyjski przywódca poinstruował też swoich dyplomatów, aby nie inicjowali żadnych rozmów o kontroli zbrojeń ze swoimi odpowiednikami z Zachodu.
Bez niespodzianek
Decyzja administracji Donalda Trumpa dotycząca zawieszenia udziału w traktacie – a za sześć miesięcy zupełnie wycofania się z niego – nie była nagła. USA i ich sprzymierzeńcy z NATO już od pięciu lat podejrzewali Rosję o łamanie warunków układu INF i testowanie oraz produkuję zakazanych pocisków.
– Nie możemy być ograniczani traktatem, którego warunki Rosja bezwstydnie łamie – tłumaczył w piątek amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo, dodając, że Rosja mogłaby uratować umowę, jeżeli zakończyłaby program produkcji zakazanych pocisków. Jednak sobotnia reakcja Putina wskazuje, że raczej to mało prawdopodobne.