Weźmy dla przykładu kwiaciarkę, która pracowała przez 40 lat, zarabiając zawsze mniej niż połowę średniej pensji. Miałaby dzisiaj 547 euro emerytury. Po reformie otrzyma jednak 966 euro, czyli o całe 419 euro więcej – czytamy na oficjalnej stronie SPD.
W ten sposób współrządzący socjaldemokraci przedstawiają dobrodziejstwa reformy emerytalnej, która weszła w życie od początku tego roku. Jest jeden warunek: kwiaciarka musiała przepracować co najmniej 33 lata. Tak wygląda obowiązujący od 1 stycznia model tzw. emerytury podstawowej.
Jak wynika ze statystyk, wyższe emerytury otrzyma co najmniej 1,3 mln emerytów, w większości kobiet. SPD nie mówi oczywiście, że liczy na ich głosy w wrześniowych wyborach do Bundestagu, podkreślając jedynie, że partia ta zawsze walczyła o sprawiedliwość społeczną i dobro obywateli. – Wolność, solidarność, sprawiedliwość to są nasze wartości – głosi Saskia Esken, od roku współprzewodnicząca SPD, gorąca zwolenniczka „demokratycznego socjalizmu". Takie terminy wywołują w Niemczech wielkie poruszenie, zwłaszcza wśród konserwatywnych mediów, które ostrzegają przed „czerwonymi skarpetami" pragnącymi zmienić obecny system społecznej gospodarki, rozpoczynając debatę na temat nowego kształtu kapitalizmu.
Dąży do tego nie tylko SPD, ale przede wszystkim partie lewicowe, jak Zieloni czy postkomunistyczna Die Linke (Lewica). Temat nabiera aktualności, w miarę jak zbliża się termin wrześniowych wyborów do Bundestagu.
Zieloni przyjęli już w formie „idei zasadniczej" wprowadzenie w przyszłości bezwarunkowego dochodu podstawowego. Oznacza to w teorii, że wszyscy obywatele Niemiec mieliby prawo do świadczeń bez konieczności pracy czy jakichkolwiek innych warunków i bez względu na stan majątkowy. W grę mogłoby wchodzić 1200 euro miesięcznie.