- W pewnych przypadkach straszono senatorów tym, że ich firmom albo też działaniom, które prowadzą, może się zdarzyć nieszczęście. Także PiS stosowało tu kije i marchewki - powiedział w programie „Onet Opinie” Bogdan Klich, odnosząc się do tego, że senatorowie opozycji byli kuszeni stanowiskami, ale także byli zastraszani. - Wobec senatora Roberta Dowhana stosowano zasadę kija i zasadę marchewki - dodał. - Jest cała masa narzędzi, które można zastosować, począwszy od narzędzi karno skarbowych, skończywszy na uprzykrzaniu. Ja mówię ogólnie o tym, jakie można stosować instrumenty. O tym, co można zrobić, jeżeli chce się utrudnić życie komuś prowadzącemu działalność gospodarczą. Mechanizm był prosty. Otrzymywano telefon albo pojawiał się ktoś, u kogoś nie będącego konkretnie tą osobą, u jakiegoś pośrednika, z informacją, że ktoś będzie miał kłopoty w interesach - zaznaczył Klich.

Zdaniem senatora PO „nie jest to przypadek, jeżeli nic takiego wcześniej się nie dzieje, a zaczyna się dziać w chwili, kiedy PiS-owi zależało na tym, żeby odzyskać większość w Senacie”.

Klich zapytany o to, czy ujawnione zostawią nazwiska takich osób powiedział, że jego zdaniem „w każdym przypadku jest to decyzja osoby, która była kuszona albo straszona”. - Ta osoba ma podejmować decyzję. Tak, jak podjął decyzję senator Dowhan, żeby zdementować pogłoski, że zostanie ministrem sportu - stwierdził Bogdan Klich.