- Przeczytałem dziś w „Gazecie Wyborczej”, że jestem dla Grzegorza Schetyny problemem w stworzeniu koalicji z PSL. Chcę po raz pierwszy to powiedzieć: jeżeli jest tak, jak pisze dzisiejsza „GW”, że to moje ewentualne kandydowanie do parlamentu tej jesieni jest jakąś przeszkodą dla kolegów z PO, to mówię, że nie ma tego problemu. Nie muszę kandydować – powiedział w programie „Onet Rano” Michał Kamiński. - Jeśli jest tak, że moje niekandydowanie ma pomóc, żeby się ludzie dogadali, to będę szczęśliwy, że mogę w ten sposób pomóc. Wolałbym inaczej, ale ok. Jeżeli do dziś jest tak, że w obliczu kolejnych przegranych wyborów są ludzie, którym chce się chodzić do dziennikarzy i mówić, że moje kandydowanie jest problemem dla Platformy tej jesieni, to życzę sukcesów z taką polityką. Ale powiem szczerze: nie ma takiego problemu. Jeśli chodzi o mnie, ja nie muszę kandydować. Bardzo chciałbym, żeby była jedna lista wyborcza zbudowana rozsądnie - dodał. - Przede wszystkim nie biorę, bo nie muszę brać udziału, w takich naturalnych dość, jak w każdym kraju, przepychankach partyjnych. Ja się w polityce partyjnej nie najlepiej czuję - zaznaczył.

Czytaj także: Michał Kamiński: PiS nie jest małym wróbelkiem

Jak podkreślił Michał Kamiński, „chciałby, żeby ludzie, którzy są zjednoczeni wizją Polski w Europie, wizją Polski praworządnej, sprawiedliwej, uczciwej w stosunku do własnych obywateli, uznając ekstraordynaryjność sytuacji, która jest w Polsce, zrozumieli, że lepiej jest współpracować, niż nie”.