Szefowa Nowoczesnej zapytana, dlaczego na początku kadencji członkowie partii podkreślali ogromne różnice między Nowoczesną a Platformą Obywatelską, a teraz dochodzi do połączenia z PO, powiedziała, że „nawet w czasie posiedzenia rad krajowych zwracała uwagę na to, że są rzeczy, które te kluby łączą”. - Różne poglądy i różne rzeczy programowe, i są rzeczy, które nas dzielą, ale ta synergia dwóch środowisk i trochę różniących się poglądów tworzy nową jakość - podkreśliła w RMF FM. 

Katarzyna Lubnauer powiedziała także, że „w dalszym ciągu uważa, że przejście Kamili Gasiuk-Pihowicz do klubu parlamentarnego PO-KO w grudniu 2018 było błędem”. - Byliśmy wtedy przed dwoma wyborami, nie wiedzieliśmy jeszcze w jakiej konfiguracji będziemy startować, jakie będą koalicje, przecież nie było nawet Koalicji Europejskiej, która poszła w wyborach do Parlamentu Europejskiego - stwierdziła i dodała, że Gasiuk-Pihowicz "zdradziła" Nowoczesną, gdy ta opuściła klub w grudniu 2018.

Czytaj także: Lubnauer: Nowoczesna ma własną tożsamość i priorytety

 

Szefowa Nowoczesnej zaznaczyła również, że „w wyborach do parlamentu krajowego chciałaby wystartować razem i zwyciężyć z PiS”. Odniosła się również do możliwości zawiązania szerokiej koalicji opozycji przed jesiennym głosowaniem. Zapytana, kto miałby wejść w taki sojusz, powiedziała, że „Wiosna, SLD, Nowoczesna, PSL, PO, jako największy podmiot”. - Zieloni, i jeszcze Inicjatywa Polska, która była z nami w Koalicji Europejskiej - wymieniała Lubnauer. Jak podkreśliła, w „partii Roberta Biedronia opłaca się wejść do koalicji”. Jej zdaniem, 6 proc. Wiosny w wyborach europejskich daje 8-9 mandatów. - Duża koalicja daje na każdy punkt procentowy ok. 5-5,5 mandatu - zaznaczyła szefowa Nowoczesnej. - Dla wyborców Wiosny wydaje się oczywistym fakt, że jeżeli chcą, żeby były realizowane jakiekolwiek postulaty Wiosny, to nie będą realizowane, jeżeli zwycięży PiS. W związku z tym, oni i tak będą dużo chętniejsi do głosowania na dużą koalicję - dodała.