Prezydent USA Donald Trump już wcześniej zarzucał Niemcom, że ci stają się "zakładnikiem" Moskwy w związku z uzależnieniem się od gazu z Rosji i apelował o wstrzymanie budowy gazociągu, który ma połączyć Niemcy z Rosją z pominięciem Polski i Ukrainy.
Ambasador USA w Niemczech, Richard Grenell, miał poruszyć kwestię Nord Stream 2 w liście do przedstawicieli kilku firm zaangażowanych w prace przy budowie gazociągu.
Jak informuje rzecznik ambasady w liście ambasador przypomina, że każda firma współpracująca przy tym projekcie naraża się na sankcje na mocy CAATSA (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act - Ustawa o Przeciwstawianiu Się Adwersarzom Ameryki Przez Sankcje).
Strona niemiecka na razie nie skomentowała tych doniesień.
Nord Stream 2 ma podwoić przepustowość istniejącego już gazociągu Nord Stream.
Według "Bild am Sonntag" ambasador USA próbował "szantażować niemieckie firmy swoim listem". Ambasada USA odrzuca jednak te oskarżenia stwierdzając, że jedyną stroną, jaka w tej sytuacji próbuje stosować szantaż jest Kreml.
W budowę Nord Stream 2 zaangażowany jest Gazprom, a także firmy z zachodu - Uniper, Wintershall, Engie, Austria’s OMV i grupa Shell.