Pierwszy nowy sygnał dała Partia Razem. Przedstawiciele ugrupowania Adriana Zandberga zadeklarowali we wtorek, że są gotowi na rozmowy bez żadnych warunków wstępnych, m.in. z SLD.

To przełom. Jak wynika z naszych rozmów z politykami, w partii, po wyborach samorządowych, zmieniło się nastawienie, jeśli chodzi o współpracę z innymi organizacjami lewicowymi. I to zarówno na poziomie przywództwa, jak i na poziomie struktur lokalnych. SLD już wcześniej zadeklarowało, że po wyborach samorządowych chce rozmawiać m.in. o współpracy w kampanii europejskiej.

Po deklaracji Razem z wtorku, po raz pierwszy tworzą się warunki do realnej konsolidacji lewicy. Wyniki wyborów były sygnałem dla wszystkich zainteresowanych, że dalszy brak współpracy skazuje lewicę na marginalizację. Jednocześnie rysuje się coraz wyraźniejsza ścieżka dla Roberta Biedronia, tworzącego nowy komponent tej lewicowej koalicji. W lutym ma odbyć się konwencja założycielska nowego projektu, Biedroń objeżdża cały czas mniejsze miasta takie jak Dąbrowa Górnicza.  Oraz przedstawia kolejnych współpracowników.  

Gdy wiosną tego roku w mediach funkcjonował temat startu Roberta Biedronia w Warszawie, poparcie dla niego – czysto hipotetycznie - zadeklarowało zarówno Razem, jak i SLD. Do startu oczywiście nie doszło, a głosy lewicy przypadły Trzaskowskiemu. 

To kolejna lekcja, z której wnioski wyciągają liderzy lewicy. Deklaracja Razem i potencjalne rozmowy z SLD będą służyć zapewne wzmocnieniu swojej pozycji negocjacyjnej przed rozmowami z Robertem Biedroniem. Jego wynik sondażowy na starcie nowego projektu zdefiniuje pozycję byłego prezydenta Słupska w tych rozmowach. Jednak ścieżka dla niego, jako „integratora” ogólnokrajowego lewicy, jest coraz wyraźniejsza.
 
Więcej o konsolidacji lewicy