Bóg wojny? Napoleon. Łabędź znad Avonu? Szekspir. Polska noblistka? Hm, to będzie albo Skłodowska, albo Szymborska (trudno wybrać, bo obie na dziesięć liter).
Z bohaterką książki Anny Piwkowskiej nie byłoby tak łatwo, bo tych określeń znalazłoby się z tuzin – pochodzących z jej własnych wierszy, ze wspomnień współczesnych, z laudacji i pamfletów. Czarny łabędź? Dziewczyna z dzbanem? Rosyjska Antygona? A może, jak w oskarżycielskim przemówieniu stalinowskiego wieprza Żdanowa, „pół zakonnica, pół nierządnica" (no tak, obelgi pamięta się najlepiej). To wszystko to Achmatowa.