Wszędzie gdzie się da wylali, ścieżki szerokości dwupasmówki wte i wewte porobili, nie żeby rowerowe, w końcu pod same wielgachne schody prowadzą, tak po prostu, asfalt, bo równo. Wygląda to jak akcja protestacyjna zdesperowanego producenta nawierzchni bitumicznych, co to od niego państwo asfaltu nie skupuje, bo trudno przecież uwierzyć, że ktoś tak dobrowolnie, sam z siebie na taki pomysł wpadł. No ale dobrze, asfalt jest. I budzi emocje.
Zasadniczo powinno to teraz wyglądać tak: Partia Zielonych urządza w parku pikietę, demonstruje, krzyczy, przykuwa się do ostatnich ławek. Greenpeace idzie o krok dalej, wylewa półciężarówkę asfaltu wprost pod drzwi ratusza, blokując wyjście przerażonemu prezydentowi miasta. To nie koniec, Maja Ostaszewska przychodzi cała na czarno na zorganizowany przez Miasto Jest Nasze i inne ruchy miejskie „Pogrzeb motylka", Magdalena Cielecka niesie wielkie zdjęcia martwego jeża, a rozdygotana Krystyna Janda oznajmia, że czuje się, jakby jej ktoś tym asfaltem nas...ł na głowę. Z drugiej strony zachwyceni konserwatyści spraszają gwardię harleyowców i pod hasłem „Je...ć mrówki!" częstują przechodniów piwem i smażonymi na grillu (ach, ten ślad węglowy, mniam!) kiełbaskami.
Ale nie, drogie misie, nie zapominajmy, że akcja dzieje się w parku Morskie Oko, w Warszawie, mieście rządzonym przez wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Partia Zielonych boi się, że ktoś ją ofuknie, więc nie krytykuje koalicjanta, Greenpeace czy ruchy miejskie też tacy głupi nie są, by z możnymi zadzierać, zapadli więc bezpiecznie w sen zimowy. Aktorki uczą się roli do kolejnych manifestacji w obronie wiewiórek, demonstracji nikt nie urządza. Błoga cisza. Za to prawica rwie ostatnie włosy z głowy, że zbrodniczy reżim Trzaskowskiego–Rabieja morduje owady oraz ptactwo pomniejsze i trawę depcze.
Jednak nie ta zamiana ról – tak typowa w Polsce ostatnimi czasy – jest tu zaskakująca. Jeśli coś mnie zaskoczyło, a i to tylko troszkę, to skala upartyjnienia, która się przy tej, drobnej w sumie, sprawie ujawniła. I to nie wśród dziennikarzy czy polityków, ale wśród PT Publiczności. Oto na Twitterze największymi ekologami stali się goście spod biało-czerwonych flag, którzy dotychczas najchętniej zajmowali się bicyklami, no, niecałymi, częściami ich, konkretnie pedałami. Towarzystwo Silne Razem przekonuje zaś, że asfalt w parku lepszy niż dziury, a Mazurek, który wrzucił zdjęcie, to pijak. Naturalnie i jeszcze złodziej, w końcu każdy pijak to złodziej.