Był bez wątpienia artystą totalnym, wielowymiarowym, wizjonerem teatru, architektury, autorem portretów i krajobrazów, witraży i polichromii, twórcą nowoczesnej typografii. Tegoroczne wakacje mogą być okazją do niecodziennej podróży w świat jego wyobraźni. Podróż tę warto rozpocząć od Torunia. Tam w Muzeum Okręgowym w salach ratusza otwarto właśnie wystawę, na której zgromadzono prace z kolekcji prywatnych i publicznych.
Zbawczy widok
Wielowątkowa ekspozycja „Wyspiański" w Toruniu zaznajamia m.in. z warsztatem artysty, ukazuje Wyspiańskiego jako twórcę portretów i nieznajomych, pejzażystę. Zwraca też uwagę na jego zafascynowanie antykiem i kulturą japońską. Pokazuje go jako tego, który odnowił oblicze polskiej książki. Twórczość młodopolskiego dramaturga, grafika i malarza staje się też punktem odniesienia dla prac innych artystów – przede wszystkim Andrzeja Wajdy, który kilkakrotnie w teatrze oraz w filmie mierzył się z wyobraźnią Wyspiańskiego. A także Adama Brinckena, którego prace malarskie zainspirowane zostały witrażami Polaka.
Centralne miejsce w toruńskiej ekspozycji zajmują dwa pastele na papierze prezentujące widok z okna pracowni artysty na kopiec Kościuszki. Łączą się one z anegdotą. Kiedy w 1904 roku lekarze zabronili ciężko schorowanemu Wyspiańskiemu wychodzić „na pole", zwłaszcza zimą, artysta czuł się więźniem umieszczonej na II piętrze swej krakowskiej pracowni przy Krowoderskiej. Przypuszczał, że ograniczy się już tylko do portretowania własnych dzieci.
To przekonanie zmieniło się po wizycie Feliksa „Mangghi" Jasieńskiego, cenionego krytyka sztuki publicysty i kolekcjonera japońskiej sztuki. Zachwycony widokiem z okna na kopiec powiedział ponoć: „Niech pan maluje krajobrazy". Kiedy Wyspiański odparł, że nie czuje się pejzażystą – Manggha przypomniał mu jego nastrojowe obrazy prezentujące Planty, Wawel czy Wisłę. „A ile razy można malować kopiec?" – pytał Wyspiański. „Choćby tyle, ile razy Monet malował katedrę w Rouen!" – miał rzec Jasieński.
Ostatecznie powstało około 40 kompozycji na jeden temat tworzonych od grudnia 1904 do marca 1905 r. Każda nasycona inaczej światłem i kolorem. Zmieniały się nie tylko w zależności od pór roku, ale też pory dnia czy warunków atmosferycznych. Za serię dziesięciu z tych prac Wyspiański otrzymał nagrodę krakowskiej Akademii Umiejętności. Podkreślano ich poetyckość, subtelność. Rysując kopiec, Wyspiański systematycznie notował na kartach raptularza datę i porę dnia, o jakiej wykonywał kolejne pastele. Precyzyjne dane o czasie malowania umieścił także w tytułach dziesięciu „Widoków na Kopiec Kościuszki".