Okazuje się, że działania te mogą zostać przyćmione przez operację, którą w latach 70. i 80. XX wieku realizowali funkcjonariusze Departamentu II MSW (kontrwywiadu PRL) pracujący w Wydziale IX. Wykradli oni setki tysięcy stron dokumentów z kilkudziesięciu ambasad i konsulatów na terenie całego kraju. O tej właśnie operacji traktuje książka Tomasza Awłasewicza „Niewidzialni. Największa tajemnica służb specjalnych PRL".
Autorowi udało się dotrzeć do ostatnich żyjących funkcjonariuszy, którzy włamywali się do placówek dyplomatycznych USA czy krajów NATO, ale też np. Argentyny, Indii czy Wenezueli. Kopiowali notatki dotyczące planowanych strategii negocjacyjnych dotyczących kredytów czy handlu, a także tajne dokumenty, które, poddane analizie, pozwoliły, zdaniem autora, poznać tożsamość obcych szpiegów. Co ciekawe, wykorzystywali oni do łamania zabezpieczeń urządzenie promieniotwórcze zakupione w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku. Izotop kobaltu-60 i irydu-192 potrzebny był do prześwietlenia ścian i drzwi szaf pancernych. Zdjęcie wykonane z jego pomocą pozwalało odtworzyć schemat zamka, co pozwalało szybko go otworzyć. To wiązało się oczywiście z ryzykiem, bo funkcjonariusze przyjmowali potężne dawki promieniowania. Wielu z nich zachorowało na nowotwory.