Za wschodnią granicą Polski

3 lipca jest dla oficjalnych władz Białorusi świętem niepodległości, na cześć dnia w 1944 r., w którym wojska sowieckie oswobodziły Mińsk od Niemców.

Aktualizacja: 07.07.2017 23:13 Publikacja: 07.07.2017 00:01

Za wschodnią granicą Polski

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Opozycja świętuje 25 marca ku czci powstałej w tym dniu w 1918 r. niepodległej, demokratycznej Republiki Białoruskiej, która przeżyła kilka tylko miesięcy, by potem zostać pokonana przez bolszewików. Oczywiście świętowanie czegokolwiek demokratycznego na Białorusi jest odbierane przez władze jako antypaństwowe i w doskonałym filmie dokumentalnym nakręconym w 2006 r. przez Mirosława Dembińskiego „Lekcja białoruskiego" 18-letni wówczas Franak Wiaczorka opowiadał, że skoro urodził się 26 marca, to jego ojciec – lider opozycji i wybitny intelektualista Wincuk Wiaczorka – był zazwyczaj tego dnia w areszcie i największym marzeniem małego Franaka było mieć w prezencie tatę na urodziny.

Franak się od tego czasu trochę zestarzał, ale film nie – i warto go obejrzeć (jest dostępny na YouTubie). To rada zwłaszcza dla politologów i pewnej dyplomatki (sic!), którzy uważają, że Łukaszenko jest łagodnym dyktatorem, naród białoruski go toleruje, a nawet ceni za spokój i kartoszki na stole.

Na Białorusi co jakiś czas pojawia się niepokój i ludzie jednoczą się w opozycji wobec władzy: a to w obronie wolności czy uczciwych wyborów, a to przeciwko podatkom od niezarabiania pieniędzy, a to w obronie prześladowanych. Niektórzy Białorusini dowiadują się o protestach i represjach z polskiej telewizji satelitarnej nadającej po białorusku, Biełsat TV, tak jak w czasach komunistycznych o buntach w Poznaniu czy Radomiu Polacy dowiadywali się często z Radia Wolna Europa.

W tym roku 4 lipca kilkuset Białorusinów – całkiem dużo jak na ten kraj, bo każdy uczestnik może zostać zatrzymany, a na pewno sfotografowany i zaksięgowany – przemaszerowało przez Mińsk, protestując przeciwko planom zapowiedzianych na wrzesień tego roku białorusko-rosyjskich manewrów wojskowych „Zapad 2017". Rosja zapowiada, że będzie to odpowiedź na rosnące siły NATO, ale demonstrujący Białorusini obawiają się, że – nie pierwszy zresztą raz – obecność wojsk rosyjskich na terenie Białorusi zwiększy w ich kraju wpływy Moskwy, które i tak są silniejsze niż nawet w niektórych krajach Azji Środkowej.

Jeden z liderów opozycji, były kandydat na prezydenta i były więzień polityczny Mikoła Statkiewicz – sam były wojskowy – powiedział w czasie demonstracji, że wszyscy na Białorusi wiedzą, co to są wojska rosyjskie, zwłaszcza tak zwane siły pokojowe, które przygotowały wojnę z Gruzją w 2008 r., i wszyscy wiedzą, że rosyjska Flota Czarnomorska przyczyniła się do zagarnięcia Krymu przez Rosję.

W tym samym czasie zastępca ministra obrony Ukrainy Iwan Rusnak dokonał podsumowania dotychczasowych kosztów wojny Rosji przeciwko Ukrainie, którą za propagandą rosyjską wielu nazywa „konfliktem ukraińskim" czy „wojną ukraińsko-rosyjską". Pierwszy etap tej wojny został przez Rosję wygrany ponad trzy lata temu, gdy rozpoczęła ona okupację Krymu. Iwan Rusnak podaje, że na terenie Ukrainy i na granicy rosyjsko-ukraińskiej znajduje się ponad 60 tys. żołnierzy dysponujących nowoczesnym uzbrojeniem i że na ich czele stoją rosyjscy oficerowie i kilku generałów. Do tej pory zginęło 2,7 tys. obywateli Ukrainy, a ponad 10 tys. zostało rannych. Same straty w infrastrukturze komunikacyjnej, energetycznej i społecznej wynoszą ok. 50 mld dolarów. Do strat nie są wliczone ani materialne, ani ludzkie koszty przemieszczania się ludności, ani – co jest bardzo dziwne – koszty ponoszone przez mieszkańców Krymu lojalnych wobec Ukrainy, a zwłaszcza zabójstwa, zaginięcia i areszty Tatarów krymskich.

Do kosztów ponoszonych przez Ukrainę należy również doliczyć wzrost budżetu obronnego i – w innym wymiarze – polityczne koszty kraju napadniętego przez mocarstwo.

Jest oczywiste, że wojna Rosji przeciwko Ukrainie i kolejne kroki wciągające Białoruś głębiej w orbitę Moskwy stanowią dla Polski prawdziwe zagrożenie, powinny być więc stałym tematem zainteresowania polityków i mediów. Tym zaś, którzy przywiązują wagę do symboli, zwracam uwagę, że manewry „Zapad 2017" będą się odbywały 14–20 września, a zatem 17 września wojska rosyjskie znów przyjdą na granicę z Polską, co jest co najmniej nietaktem.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Opozycja świętuje 25 marca ku czci powstałej w tym dniu w 1918 r. niepodległej, demokratycznej Republiki Białoruskiej, która przeżyła kilka tylko miesięcy, by potem zostać pokonana przez bolszewików. Oczywiście świętowanie czegokolwiek demokratycznego na Białorusi jest odbierane przez władze jako antypaństwowe i w doskonałym filmie dokumentalnym nakręconym w 2006 r. przez Mirosława Dembińskiego „Lekcja białoruskiego" 18-letni wówczas Franak Wiaczorka opowiadał, że skoro urodził się 26 marca, to jego ojciec – lider opozycji i wybitny intelektualista Wincuk Wiaczorka – był zazwyczaj tego dnia w areszcie i największym marzeniem małego Franaka było mieć w prezencie tatę na urodziny.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów