Bogusław Chrabota: Sentymentalny powrót harcerstwa

Najbardziej żałuję, że umarło harcerstwo. Oczywiście nie całkiem; tu i ówdzie i dziś pojawia się czasem jakiś mundur, najczęściej w związku z rocznicami patriotycznymi, ale gdzie ta skala, jaką pamiętam ze swojej młodości, gdzie owa magia chusty i lilijki, moralne napięcie, z jakim marzyło się o kolejnych sprawnościach na rękawie.

Aktualizacja: 02.06.2018 11:07 Publikacja: 01.06.2018 00:01

Bogusław Chrabota: Sentymentalny powrót harcerstwa

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Gdzie legenda wakacyjnych obozów, w górach czy nad jeziorami, kiedy (co w czasach smartfona zakrawa na żart) śpiewało się do północy piosenki tylko przy rozklekotanej gitarze, a dym ogniska pachniał przygodą.

Takie harcerstwo pamiętam z czasów dzieciństwa, i co najważniejsze, nie miałem wtedy poczucia, żeby było w jakikolwiek sposób uwikłane w komunizm. Nie wiem, jakim trafem, ale nasze zielone czy szare mundury, w przeciwieństwie do strojów organizacji młodzieżowych w ZSRR, były wolne od sowieckiej symboliki. Godłem była lilijka, chusty były wielokolorowe, a krzyż harcerski nosiło się jak Krzyż Walecznych. Przynajmniej takie mieliśmy skojarzenia. Dlaczego komuna zezwoliła na odrodzenie ZHP według formuły Roberta Baden-Powella w 1956 r.? Nigdy tego nie pojmę. Tym bardziej że od połowy lat 40. właśnie w harcerstwie odnajdywano najwięcej ideologicznych zagrożeń, zaś w 1949 r. sprawę postanowiono zamknąć decyzją o faktycznej likwidacji ZHP.

Sławny referat Pelagii Lewińskiej pt. „Problemy przebudowy harcerstwa" dowodził, że: „Druzgocząca krytyka ideologii i metod harcerskich obnażyła ich korzenie klasowe i stała się walną rozprawą z imperialistyczno-nacjonalistycznym systemem wychowawczym". Koniec przyszedł w 1950 r., kiedy struktury harcerskie wcielono do ZMP. Jak zareagowała młodzież? Historycy piszą o ponad stu organizacjach tzw. drugiej konspiracji harcerskiej (pierwszą byłą konspiracja z czasów Szarych Szeregów). Były to organizacje podziemne, niechętnie nastawione do władzy, często dysponujące nawet niewielkimi zasobami ukrytej broni. Przez komunistów były tropione i eliminowane z całą bezwzględnością. I nagle, po 1956 r. ZHP się odradza, i to blisko swojego przedwojennego rytu. Mundury, chusty i lilijka. A sowiecką odznakę „Czuwaj" zastępuje tradycyjny krzyż. Co się stało? Nie jestem historykiem harcerstwa, ale spodziewam się, że decyzję podjęto w nadziei, że to „odrodzone" harcerstwo będzie można w jakiś „miękki" sposób zideologizować. Odzyska się w ten sposób młodzież i sącząc powoli do głów ubraną w tradycyjne szatki ideologię, przerobi się ją na nowoczesnych ludzi systemu.

Jednak ten model zawiódł. Triumfalnie powróciły idee Baden-Powella, a harcerstwo stało się pierwszym wyborem spragnionej wolności młodzieży. Do takiego harcerstwa należałem przynajmniej w latach podstawówki. Pamiętam pierwszy obóz, jeszcze zuchowy, w rozwalającej się szkole w wiosce Młada Hora w Beskidzie Żywieckim, gdzie myliśmy się (czasem) w położonej o dobry kilometr rzeczce, a nocą upominał się o swoje jakiś lokalny niedźwiadek. Harcerstwo, które pamiętam z wczesnych lat szkoły podstawowej, to było głównie uwielbienie dla przyrody i jej tajemnic. Co niedziela zastępy Hufca Kraków poznawały tajniki okolicznych dolinek jurajskich, a wakacyjne obozy pod Jaworzyną dostarczały takich rozrywek, jak choćby „chatka Robinsona", czyli wyprawa w las kilku dwunastolatków z siekierą, wałówką i zapałkami, po to by wybudować domek z gałęzi i nie skonawszy w nocy ze strachu, nauczyć się form przeżycia w terenie „dziewiczym" (Baden-Powell).

Ale harcerstwo to nie tylko przygody w terenie. To także pieśni, zwykle historyczne, i zbiórki w szkolnej harcówce, podczas której czytało się na głos „Kamienie na szaniec" lub słuchało zaproszonych podróżników i pisarzy. Co ciekawe, ta harcerska sielanka możliwa była tylko w szkole podstawowej. W liceum próbowano nas wprząc w tak zwaną Harcerską Służbę Polsce Socjalistycznej. Z przygody z HSPS pamiętam tylko udany zakup czerwonej krajki, która w intencji miała służyć za krawat, ale praktyczne zastosowanie znajdywała jako kolorowy pas do gitary. Każdy z nas miał taką.

Czytelników proszę, by wybaczyli mi tę sentymentalną wyprawę w harcerstwo lat 70., ale myślę, że warto tamtym czasom i ludziom oddać sprawiedliwość. Nic wtedy nie wiedziałem o takiej na przykład „Czarnej jedynce", ale myślę, że uczciwie mogę oddać szacunek moim harcerskim opiekunom, którzy bezinteresownie tyle mi dali dobrego.

Wiele lat później próbowałem, niestety bez skutku, namówić do harcerstwa moje córki. Cóż, inne czasy. Internet, komórka, gry itd. Nie, młodzież nie jest przez to gorsza, ale czy aby nie uboższa? Bo wirtualny dym na tablecie ogniska nie zastąpi. Ani dźwięków nocnego lasu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Gdzie legenda wakacyjnych obozów, w górach czy nad jeziorami, kiedy (co w czasach smartfona zakrawa na żart) śpiewało się do północy piosenki tylko przy rozklekotanej gitarze, a dym ogniska pachniał przygodą.

Takie harcerstwo pamiętam z czasów dzieciństwa, i co najważniejsze, nie miałem wtedy poczucia, żeby było w jakikolwiek sposób uwikłane w komunizm. Nie wiem, jakim trafem, ale nasze zielone czy szare mundury, w przeciwieństwie do strojów organizacji młodzieżowych w ZSRR, były wolne od sowieckiej symboliki. Godłem była lilijka, chusty były wielokolorowe, a krzyż harcerski nosiło się jak Krzyż Walecznych. Przynajmniej takie mieliśmy skojarzenia. Dlaczego komuna zezwoliła na odrodzenie ZHP według formuły Roberta Baden-Powella w 1956 r.? Nigdy tego nie pojmę. Tym bardziej że od połowy lat 40. właśnie w harcerstwie odnajdywano najwięcej ideologicznych zagrożeń, zaś w 1949 r. sprawę postanowiono zamknąć decyzją o faktycznej likwidacji ZHP.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków