Tylko fizycy są prawdziwymi humanistami. Ich zawód i powołanie polegają na docieraniu do ostatecznego końca albo absolutnego początku. Dwóch sposobach na dokonanie niemożliwego, objęcie wzrokiem całości. Podróży do granic kosmosu albo wnętrza atomu, tak daleko i tak głęboko, jak tylko się da. Każdy artysta ma w sobie coś z fizyka. Obsesję precyzji w operowaniu na materiale jeszcze złośliwiej wymykającym się badaniu niż przyroda, na człowieku. Dlatego granicę między grafomanami a artystami zawsze wyznacza proporcja tworzenia i niszczenia. Ten pierwszy dużo pisze, drugi – więcej skreśla. Bo wie, jak łatwo jest zagadać, zabazgrać i zagłuszyć sedno sprawy.