Janina Ochojska. Pomaganie wbrew przeciwnościom

Janina Ochojska. Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej od dzieciństwa zmaga się z niepełnosprawnością. Bez pomocy innych jej życie wyglądałoby zapewne inaczej. Podobnie jak życie tych, którym od dekad sama pomaga.

Publikacja: 27.03.2020 09:00

Janina Ochojska. Pomaganie wbrew przeciwnościom

Foto: EAST NEWS

Kto pamięta czasy, gdy wizytę w internecie zaczynało się nie od sprawdzenia Facebooka, ale od wejścia na stronę pajacyk.pl? Wielu internautów ustawiało ją jako stronę startową w swojej przeglądarce. Po najechaniu kursorem na pusty brzuszek drewnianego pajacyka jego ręce i nogi podnosiły się, buzia się uśmiechała, a za każde „nakarmienie" w formie kliknięcia myszką sponsorzy przeznaczali niewielką kwotę pieniędzy na sfinansowanie posiłków dla dzieci. Dziś inna jest szata graficzna, ale sposób pomagania ten sam.

Choć postać internetowego pajacyka stworzyła agencja marketingowa, to program dożywiania dzieci z ubogich rodzin opracowała Polska Akcja Humanitarna. Najpierw jej założycielka Janina Ochojska odwiedziła razem z pracownikami PAH wszystkie szkoły w Bieszczadach, by rozpoznać problem. Wcześniej, w latach 80., widziała, jak francuska organizacja Amitié Pologne organizuje pomoc dla Polski. W ramach jednej z akcji zbierano odżywki dla niemowląt. Na plakatach widać było dziecko, które trzymało pustą butelkę. Francuscy kierowcy dostawali „mandaty", czyli ulotki wkładane za wycieraczkę. Informowały o akcji i szansie udziału w loterii. Nagrodą była wycieczka do Polski, gdzie mogli zobaczyć, z jakimi problemami boryka się nasz kraj. Wtedy Janina Ochojska zrozumiała, że pomoc można zorganizować mądrze, a akcja charytatywna, jeśli ma być skuteczna, musi przemówić do wyobraźni.

Jak chodzić i upadać

Zanim niemal cały swój czas poświęciła innym, jej charakter i wrażliwość wykuły się w latach zmagań z fizycznym bólem. Jako sześciomiesięczna dziewczynka zachorowała na chorobę Heinego-Medina. W jej pierwszych wspomnieniach pojawia się motyw unieruchomienia. Nie pamięta respiratora – „żelaznych płuc", w których tkwiła przez osiem miesięcy – ale powraca do niej wrażenie niemożności ruszenia ręką czy nogą. Pamięta za to moment, gdy w dziecięcym sanatorium w Jastrzębiu Zdroju zaczęła chodzić. Miała wtedy pięć lat. „Pamiętam doskonale, jak podniosłam wzrok i zobaczyłam siebie w lustrze. Nie mogłam jeszcze przesuwać nóg samodzielnie, rehabilitant popychał mi je od tyłu

– ale szłam!" – wspominała w książce „Niebo to inni", wywiadzie udzielonym Wojciechowi Bonowiczowi.

Historia pomocy humanitarnej jest nierozłączna

z historią życia Janiny Ochojskiej, w którym sama również otrzymała wiele wsparcia. Łańcuszek zaczął się od lekarzy, którzy nauczyli ją radzić sobie

z niepełnosprawnością. Doktor Kazimierz Kmieć dbał, by dzieci w sanatorium w Jastrzębiu Zdroju czuły się jak w domu. Rehabilitanci uczyli je, jak wchodzić na drzewa z aparatami usztywniającymi nogi. W sanatoryjnej szkole Janina Ochojska pilnie się uczyła i naukę w podstawówce w Zabrzu rozpoczęła jako pewna siebie dziewczynka.

Ale silny charakter musiał znieść jeszcze wiele prób. W wieku 13 lat Janina Ochojska przeszła operacje kręgosłupa, które go nie naprostowały, ale jeszcze bardziej skrzywiły. Na kolejną trafiła do Zakładu Leczniczo-Wychowawczego dla Dzieci Kalekich

w Świebodzinie, który wspomina bardzo dobrze. Jego dyrektorem był dr Leszek Wierusz. Znakomity ortopeda wspierał wychowanków i zachęcał do zdobycia wykształcenia. Podczas jednej z rozmów powiedział Janinie Ochojskiej, że niepełnosprawność jest posiadaniem czegoś więcej, a nie mniej.

W sanatoriach uczyła się też odpowiedniego sposobu upadania, by nie zrobić sobie krzywdy. To też wzmocniło jej psychikę.

Udana inwestycja

Jako młoda dziewczyna spełniła swoje marzenie. Dostała się na astronomię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Najważniejsza była dla niej wtedy wiedza, a na ludzi otwierała się powoli. Najpierw z powodów towarzyskich, a nie duchowych, trafiła do duszpasterstwa akademickiego. Znalazła tam wsparcie i przyjaciół, odnowiła relację

z Bogiem. Ojciec Władysław Wołoszyn podsunął jej książkę „Wszechświat i słowo", która zrobiła na niej wielkie wrażenie. W czasie studiów rozwijała liczne zainteresowania, jeździła na wykłady do Krakowa, podróżowała ze znajomymi, w miarę swoich możliwości chodziła po górach. Zaangażowała się w Solidarność. Już wcześniej, działając w opozycji, przywoziła bibułę i książki niezależnych wydawnictw z Warszawy i Krakowa. Właśnie w Toruniu po raz pierwszy zetknęła się z Amitié Pologne, gdy pomagała rozdzielić dary dla Polski.

W 1981 roku ból w dole kręgosłupa się nasilał. Kolejna operacja się nie powiodła. Po rozmowie

z dr. Wieruszem Janina Ochojska napisała do ośrodka medycznego w Lyonie, opisując swoją sytuację. Splot szczęścia i starań dr. Charles'a Picaulta sprawił,

że w 1984 roku francuskie ministerstwo zdrowia sfinansowało Polce kilka operacji. Gdy kilka lat później lekarz dowiedział się o działalności społecznej Ochojskiej, ocenił, że to była „dobra inwestycja".

W 1986 roku zacieśniła się jej współpraca z Amitié Pologne, która rok później przekształciła sięn w fundację EquiLibre. Trzy lata później razem z przyjaciółmi Ochojska założyła Polską Fundację EquiLibre.

W 1992 roku pojechała odwiedzić przyjaciół we Francji. W Bośni trwała wojna domowa. Ochojska zapragnęła zobaczyć, jak wygląda kolejny etap pomocy. Gdy przyjaciele z EquiLibre szykowali się do wyjazdu, powiedziała Alainowi Michelowi, współtwórcy francuskiej organizacji: „Weź mnie. Znam rosyjski, znam polski, a bośniacki to coś pośredniego między rosyjskim a polskim". W październiku pojechała do oblężonego Sarajewa. „Zobaczyłam tam ludzi, którzy wszystko stracili, całkowicie zależnych od pomocy z zewnątrz, docierającej do nich z całej Europy. Pomyślałam wtedy, że Polacy także powinni tam być" – wspominała po latach w rozmowie z „Rzeczpospolitą". Po powrocie z Bośni opowiedziała w radiu o pomyśle zorganizowania konwoju

z pomocą. Odzew był ogromny i po sześciu tygodniach, 26 grudnia 1992 roku, polski konwój wyruszył do potrzebujących. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to będzie początek Polskiej Akcji Humanitarnej.

Wymyślić pomoc na nowo

W 1994 roku PAH uniezależniła się od EquiLibre i systematycznie rozwijała swoją działalność tam, gdzie potrzebowali jej poszkodowani przez wojny i kataklizmy. W latach 90. pomagała m.in. ofiarom wojny w krajach byłej Jugosławii

i w Czeczenii. Obecnie jej pracownicy prowadzą stałe misje w Somalii, Sudanie Południowym, Syrii, Iraku i na Ukrainie. Po to, by dostosowywać pomoc do zmieniającej się sytuacji. W sumie na różne sposoby organizacja pomogła w 44 krajach.

Dziś Janina Ochojska leczy się na chorobę nowotworową. Działalność w PAH zawiesiła w ubiegłym roku, po tym jak przyjęła mandat europosłanki, ale zachowała tytuł prezesa fundacji. W Brukseli chce zmierzyć się z problemem uchodźców, tak by ludzie szukający pomocy nie odbijali się od zasieków.

Korzystałam z książki „Niebo to inni" – wywiadu rzeki Wojciecha Bonowicza z Janiną Ochojską

Kto pamięta czasy, gdy wizytę w internecie zaczynało się nie od sprawdzenia Facebooka, ale od wejścia na stronę pajacyk.pl? Wielu internautów ustawiało ją jako stronę startową w swojej przeglądarce. Po najechaniu kursorem na pusty brzuszek drewnianego pajacyka jego ręce i nogi podnosiły się, buzia się uśmiechała, a za każde „nakarmienie" w formie kliknięcia myszką sponsorzy przeznaczali niewielką kwotę pieniędzy na sfinansowanie posiłków dla dzieci. Dziś inna jest szata graficzna, ale sposób pomagania ten sam.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów