Teraz Stone znowu jest w drodze. Będąc na skraju bankructwa, utraciwszy dom i ogród, samotny mężczyzna decyduje się na pracę dla meksykańskiego kartelu narkotykowego, transportując dlań kokainę z teksańskiego El Paso do odległego Chicago. I trzeba przyznać, że jest w tym dobry, tak jak wcześniej w pielęgnacji kwiatów. Jako doświadczony kierowca nigdy nie był notowany, ale nie to stanowi jego największy atut. Nie jest nim także biały kolor skóry, choć stawia go zdecydowanie na uprzywilejowanej pozycji, co Eastwood komentuje wymownym epizodem policyjnego zatrzymania, jakże innym od tego, do którego przyzwyczaiło widza kino czarnych. Tym, co daje mu największą przewagę, jest starość, bodajże jedna z najbardziej ignorowanych i wypieranych kwestii w amerykańskim społeczeństwie.