Reklama

Richard Pipes: Rosjanie zawsze gardzili słabeuszami

„Zielone ludziki" raczej nie pojawią się np. na Łotwie, bo kraje bałtyckie należą do NATO. Konflikt mógłby się wymknąć Kremlowi spod kontroli – mówi Richard Pipes, amerykański historyk, sowietolog, były doradca prezydenta Ronalda Reagana.

Aktualizacja: 19.02.2017 12:53 Publikacja: 17.02.2017 23:01

Richard Pipes: Rosjanie zawsze gardzili słabeuszami

Foto: AFP

Rz: Jako prezydencki doradca głosił pan, że ZSRR to kolos na glinianych nogach.

Rozumiał to oczywiście również prezydent Reagan, który otwarcie zapowiedział, że nastąpi rozpad Związku Radzieckiego. I to się sprawdziło.

Gdy porównuje pan Rosję radziecką i współczesną, widzi pan więcej podobieństw czy różnic?

Już w epoce caratu, później w czasach sowieckich aż do dziś, Rosjanie nie byli narodem demokratycznym. Nawykli bezrefleksyjnie słuchać władzy. Po upadku Rosji sowieckiej po cichu liczyłem, że staną się państwem demokratycznym, ale te nadzieje okazały się płonne. Dziś jestem przekonany, że demokracja nie ma szans rozwinąć się tam za naszego życia. Może za sto lat...

A więc czym jest dzisiejsza Rosja?

Reklama
Reklama

Dyktaturą. Na szczęście nie taką groźną, jak za czasów Stalina.

Popularność Putina jest jednak bezsporna.

Tak, i bierze się właśnie z tego, że już w czasach Iwana Groźnego Rosjanie cenili silnych polityków i gardzili słabymi. To się nie zmieniło. Putin zdaje sobie z tego sprawę i tym chętniej pozuje na twardziela.

Na jakich polach możliwa jest współpraca między Rosją i Zachodem?

Na pewno w zakresie gospodarczym, ewentualnie rozbrojenia. Ale nie ma mowy o przyjaźni, bo Rosja zawsze była wrogo nastawiona do Zachodu. Nie ufa nam i to się nie zmieni przez wiele lat.

A co z Ukrainą?

Reklama
Reklama

Dla Rosjan to część ich kraju, niemal jak Kaliningrad. Nie wierzą, że to może być niezależny, samodzielny byt państwowy.

Podobnie państwa bałtyckie?

Nie, Ukraina jest w tym względzie wyjątkowa. Pribałtyki ani krajów Azji Środkowej ten fenomen nie dotyczy w takim stopniu.

A więc nie ma obaw, że „zielone ludziki" pojawią się np. na Łotwie?

Nie wierzę w taki scenariusz, również dlatego, że kraje bałtyckie należą do NATO. Konflikt mógłby wymknąć się Kremlowi spod kontroli.

Jednak Litwa i Estonia wyraziły pod koniec zeszłego roku zaniepokojenie rozmieszczeniem przez Rosję rakiet balistycznych Iskander-M w obwodzie kaliningradzkim. Jak ocenia pan szanse na demilitaryzację Kaliningradu?

Reklama
Reklama

W demilitaryzację raczej nie wierzę, ale nie sądzę też, by stamtąd wyszła w najbliższych latach jakaś inwazja czy realne zagrożenie.

Czy wpływy Rosji będą w najbliższych latach rosły czy malały?

Trudno to przewidzieć, bo wszystko zależy od stanu gospodarki, która obecnie jest w dołku. Jeśli nastąpi odbicie, to wzrosną także wpływy Rosji. Istotne będą też relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

Jak zmienią się one podczas prezydentury Donalda Trumpa?

To wielka zagadka. Nowy prezydent USA wydaje się mieć świetne stosunki z Putinem, można zauważyć nawet coś w rodzaju wzajemnej fascynacji. Jednocześnie nawet niektórzy ministrowie Trumpa się z nim nie zgadzają.

Reklama
Reklama

A jak ocenia pan politykę Baracka Obamy wobec Rosji?

Był słaby. Nie ulega kwestii, że bardziej niż polityką zagraniczną interesował się kwestiami wewnętrznymi, społecznymi, ekonomicznymi. Dobrze, że już odchodzi.

—rozmawiał Paweł Szaniawski

Magazyn Plus Minus

Reklama
Reklama

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Brat”: Bez znieczulenia
Plus Minus
„Twoja stara w stringach”: Niegrzeczne karteczki
Plus Minus
„Sygnaliści”: Nieoczekiwana zmiana zdania
Plus Minus
„Ta dziewczyna”: Kwestia perspektywy
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Hanna Greń: Fascynujące eksperymenty
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama