Wbrew powtarzanym czasem mitom, jakoby „w średniowieczu powszechnie wierzono, że Ziemia jest płaska", a żeglarze epoki wielkich odkryć geograficznych mieliby żyć w nieustannym lęku przed dopłynięciem do krawędzi ziemskiego dysku, nie ma żadnych dobrych powodów, by tak uważać.
Choć w początkowym etapie rozwoju wielu cywilizacji faktycznie można natrafić na kosmologię płaskoziemską, każdy naród żeglarski szybko docierał do wiedzy o wypukłości Ziemi: sam sposób znikania statków za horyzontem świadczy o tym niedwuznacznie. Dalszy rozwój technik nawigacji prowadzi natomiast do wiedzy, że nie jest to tylko lokalna wypukłość, lecz że kształt Ziemi jest zbliżony do kuli. Nawigatorzy dalekomorscy muszą doskonale znać położenia ciał niebieskich, aby bezpiecznie wrócić do domu, stąd imponujące katalogi gwiazd, które znamy choćby z cywilizacji greckiej, arabskiej i chińskiej. Zhang Heng w II wieku naszej ery skatalogował już dwa i pół tysiąca gwiazd, z wielką dokładnością odnotowując nie tylko ich położenie, ale i barwę i zmienność. Ponieważ nawet gołym okiem można spokojnie zauważyć różnicę położenia gwiazdy o jeden stopień kątowy, podróż o zaledwie kilkaset kilometrów wiąże się z widocznym przesunięciem wszystkich obiektów na sferze niebieskiej, czego nie sposób wytłumaczyć na podstawie modelu płaskiej Ziemi.