Zabrałem się do sprawy metodycznie i najpierw moją uwagę przykuło Ettore Alfieri Lambrusco Secco – mam ogromną słabość do czerwonych, musujących win z Emilii Romanii, wytwarzanych z tego szczepu. Lekkie, przyjemne, stworzone wprost do szynki. Lidlowe lambrusco jest wytrawne z nazwy, nieco chemiczne w bukiecie, ale nie najgorzej łączy landrynkowe, przemysłowe klimaty z malinowym posmakiem. Za te same pieniądze można kupić bodaj najtańszy Priorat na polskim rynku. Wina z tej katalońskiej denominacji kosztują zwykle kilka razy tyle, czy jest więc sens kupować Vinya Carles Crianza Priorat 2016? Można, bo to jeżynowe, beczkowe wino państwa nie skrzywdzi, ale proszę nie liczyć ani na cud, ani na szczególne zrozumienie czymże się świat tak zachwyca. Ja jednak pozostaję sceptyczny.