Zdychający renifer

W telewizji usłyszałem, że w tym roku zniknął problem kradzieży choinek z lasów, bo leśnicy sprzedają tak tanio, iż nie opłaca się kraść.

Publikacja: 23.12.2018 20:00

Zdychający renifer

Foto: Adobe Stock

To ciekawe, bo na ogół kradzież jest stosunkowo najtańszą formą pozyskania towaru. Jeśli zaś leśnicy sprzedają taniej, niźliby ukradli, to znaczy, że sprzedają nieopłacalnie. A ponieważ lasy są państwowe, to do każdej sprzedanej choinki dopłacamy społecznie. Część na drzewko, część – na złodzieja.

Dobrze wiedzieć zresztą, że do każdej legalnie sprzedanej choinki trochę się dokładamy, bo możemy bez skrępowania wejść do obcych w Wigilię i usiąść przy drzewku. W końcu jest częściowo nasze.

W ogóle orgia radości świątecznej osiąga właśnie swoje apogeum. Zwłaszcza w handlu i w mediach, bo w portfelach jest odwrotnie. Już dawno władcy branży ekranowej (których na ogół religijnie ani choinka, ani Wigilia w ogóle nie dotyczą) wykombinowali sobie, że filmy o świętym Mikołaju to pod koniec roku pewniak, bo rzecz wzruszająca jest ogólnie i ludzie wykroją te dwie godziny z zakupów, żeby wpaść do kina i popłakać.

A potem taki film będzie się co roku powtarzać w telewizjach i to jest samograj i kura ze złotym jajem. Do tego piosenkarze niech wypuszczają nowe, takie same jak zawsze, tradycyjne kolędy na albumach gwiazdkowych. A na następny rok to się połączy w pakiet: bilet na film z zeszłego roku plus stary album za pół nowej ceny.

W ten sposób świat mediów znalazł sobie dojnego renifera, którego właśnie zajeżdża na śmierć. Bo oto co się dzieje? Przez te lata nazbierało się tyle tych fabuł świątecznych, że sprawa robi się przerażająca. Żeby każdy film chociaż raz w roku poszedł w telewizji, trzeba je zacząć puszczać już we wrześniu. I właśnie tak się robi.

Do tego w reklamach przewalają się nieokiełznane watahy Mikołajów na wszystkich kanałach i o każdej porze. Aż szkli się w oku łza na wspomnienie słowa „reglamentacja". Limit półtora Mikołaja na kanał na godzinę?! Marzenie?! Zapomnij! W tym tłumie wesołych, rumianych dziadków smutny film o zakonnicach działałby kojąco jak dobry koktajl z lodem. Ale nie puszczą. Brak miejsc. Gdyby nagle w czwartym kwartale zjawiło się UFO na Ziemi i przybysze z obcej galaktyki przyglądali się ludzkości, to musieliby zanotować, że głównym zajęciem Ziemian jest oglądanie kolorowego prostokąta, w którym miota się gość z białą brodą w głupiej czerwonej czapce przechylonej na ucho.

Nie wiem, w którym momencie władcy medialni zorientują się, że jest to po prostu żenująco nudne, wywiewa ludzi sprzed ekranów i w rezultacie tracą pieniądze. Na razie jednak białe szaleństwo trwa w najlepsze, a dojny renifer zdycha koło sań i już mu z nosa wychodzą banieczki, w których odbija się zaśnieżone nocne niebo z gwiazdką wigilijną...

Pozwolę sobie pożegnać Państwa trzema dźwiękami, najbardziej znienawidzonymi o tej porze roku: Ho, ho, ho!!!

Krzysztof Jaroszyński aktor, satyryk

To ciekawe, bo na ogół kradzież jest stosunkowo najtańszą formą pozyskania towaru. Jeśli zaś leśnicy sprzedają taniej, niźliby ukradli, to znaczy, że sprzedają nieopłacalnie. A ponieważ lasy są państwowe, to do każdej sprzedanej choinki dopłacamy społecznie. Część na drzewko, część – na złodzieja.

Dobrze wiedzieć zresztą, że do każdej legalnie sprzedanej choinki trochę się dokładamy, bo możemy bez skrępowania wejść do obcych w Wigilię i usiąść przy drzewku. W końcu jest częściowo nasze.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił