W okopach Trybunału - Krzysztof Uczkiewicz o milczeniu TK ws. przepisu ustawy Prawo geologiczne i górnicze

Wieloletnim milczeniem TK obnaża swoją bezsilność oraz faktyczną niezdolność do samodzielnej i suwerennej realizacji zadań nałożonych na niego przez ustawę zasadniczą – pisze prawnik Krzysztof Uczkiewicz.

Aktualizacja: 19.12.2018 07:18 Publikacja: 19.12.2018 07:10

W okopach Trybunału - Krzysztof Uczkiewicz o milczeniu TK ws. przepisu ustawy Prawo geologiczne i górnicze

Foto: Adobe Stock

W sprawie zawisłej w Trybunale Konstytucyjnym pod sygn. akt SK 19/15 skarżąca, mieszkanka województwa dolnośląskiego, domaga się stwierdzenia niezgodności przepisu art. 41 ust. 2 ustawy z 9 czerwca 2011 r. – Prawo geologiczne i górnicze z art. 2, a także z art. 32 ust. 1 i art. 64 ust. 2 i 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

W skardze wykazywano, że zaskarżony przepis bezpodstawnie ogranicza prawo skarżącej, ale również całej kategorii podobnych jej podmiotów do obrony ich słusznego interesu w postępowaniu koncesyjnym, w zakresie oznaczonym w art. 21 prawa geologicznego i górniczego (dalej też: ustawa). Chodzi tu o krąg właścicieli i użytkowników wieczystych nieruchomości przyległych do obszaru górniczego, którego dotyczy postępowanie koncesyjne, czyli tzw. terenów górniczych. Przypomnieć tu należy ustawową definicję „terenu górniczego". Jest to w myśl art. 6 ust. 1 pkt 15 ustawy „przestrzeń objęta szkodliwymi wpływami robót górniczych zakładu górniczego". Zaskarżony przepis arbitralnie wyłącza wszystkie te podmioty z postępowania koncesyjnego, odmawiając im – z obrazą art. 28 kodeksu postępowania administracyjnego – przymiotu strony. Skarga konstytucyjna uwypuklała w tym kontekście fakt, że aktualna regulacja pogarsza sytuację prawną właścicieli terenów przyległych do obszaru górniczego w porównaniu z unormowaniem poprzednim. Pod rządem prawa geologicznego i górniczego z 4 lutego 1994 r. w postępowaniu koncesyjnym mógł brać udział każdy, komu przysługiwał przymiot strony na podstawie art. 28 k.p.a., a w tym także – z oczywistych względów – właściciele terenów przylegających do danego obszaru górniczego.

Merytoryczne rozpoznanie trwa

Skarga konstytucyjna w przedstawionej sprawie została formalnie przyjęta do rozpoznania. Już w 2015 r. Trybunał Konstytucyjny odebrał w przepisanym trybie stanowiska wszystkich uczestników postępowania, a w tym prokuratora generalnego oraz rzecznika praw obywatelskich. Oba te organy przyłączyły się – z różnych zresztą pozycji – do wniosków skargi konstytucyjnej.

Mimo upływu niemal czterech lat od wniesienia ww. skargi nadal nieznany jest termin rozstrzygnięcia sprawy w drodze oczekiwanego przez skarżącą orzeczenia Trybunału. Pozostaje ona wciąż w tzw. rozpoznaniu merytorycznym, jak niezmiennie informują właściwe służby Trybunału.

Czytaj też:

Czy sąsiad może zablokować koncesję na kopalnię odkrywkową

Wieloletnia zwłoka Trybunału wydaje się w tym przypadku całkowicie nieuzasadniona i po ludzku niezrozumiała. Kolizyjność zaskarżonego przepisu art. 41 ust. 2 prawa geologicznego i górniczego z konstytucją jest bowiem dla każdego, kto zapozna się z materią prawną tej sprawy, boleśnie oczywista. Zaskarżony przepis na skutek brutalnego i prymitywnego w przyjętej formie odebrania stronom prawa do ochrony ich słusznego interesu w postępowaniu koncesyjnym dewastuje cały ład prawny wprowadzony i chroniony kodeksem postępowania administracyjnego.

Omawiana kwestia była zresztą już wcześniej przedmiotem żywego zainteresowania opinii publicznej oraz mediów. W tym kontekście wypada tu być może przypomnieć także moje skromne publikacje: „Prawo geodezyjne, czyli legislacyjny wandalizm" („Rzeczpospolita" z 12 października 2012 r.) oraz „Koncesje: pokłady nieudolności" („Rzeczpospolita" z 21 lutego 2014 r.).

Odkładanie rozstrzygnięcia w tej sprawie ad calendas graecas nie może być usprawiedliwione złożonością problemu ani przeciążeniem Trybunału z powodu nawału zadań. W tym czasie Trybunał rozpoznał wszak, jak wiemy, dziesiątki spraw, które wpłynęły później, a często obejmowały znacznie bardziej czasochłonną i trudniejszą do oceny materię.

Taktyka przeczekania

Co zatem kryje się za bezczynnością Trybunału Konstytucyjnego w przedstawionej sprawie? W świetle obowiązującego prawa Trybunał może tu wydać orzeczenie uwzględniające skargę albo – otwarcie contra legem – orzec, że zaskarżony przepis art. 41 ust. 2 prawa geologicznego i górniczego nie jest niezgodny z konstytucją. Wieloletnie milczenie Trybunału okazuje się zresztą w tym przypadku bardziej wymowne niż jakiekolwiek orzeczenie. Trybunał Konstytucyjny obnaża w ten sposób nolens volens swoją bezsilność oraz faktyczną niezdolność do samodzielnej i suwerennej realizacji zadań, jakie nakłada nań konstytucja. Elementarne poczucie słuszności, jeśli już nie sprawiedliwości, wymusza w tej sprawie opowiedzenie się po stronie zagrożonych praw i wolności obywatelskich. Trybunał Konstytucyjny wybiera jednak najwidoczniej taktykę przeczekania, niejako w bezpiecznych (?) dla siebie okopach, co w jego sytuacji jest równoznaczne, jakkolwiek by patrzeć, z ucieczką na oślep.

Feralny przepis wywołał już z pewnością zamierzone przez niecnego lobbystę bądź też przeoczone przez nieudolnego prawodawcę, a fatalne dla krajowego porządku prawnego, skutki. W czasie obowiązywania nowej ustawy udzielono bardzo wielu koncesji, bez oglądania się na interes podmiotów, które miały prawo się bronić przed ich szkodliwymi dla siebie skutkami. Stwierdzenie niezgodności zaskarżonego przepisu z konstytucją musiałoby doprowadzić do podważenia wyniku postępowania administracyjnego w wielu z tych spraw. Trybunał Konstytucyjny nie czuje się wszelako, jak widać, na siłach udźwignąć nieuchronnych następstw orzeczenia stwierdzającego to tylko, co dla wszystkich patrzących z bliska wydaje się jasne i bezdyskusyjne.

Opisany tu przypadek ujawnia dotkliwe słabości unormowań regulujących działanie Trybunału Konstytucyjnego. Okazuje się oto, że Trybunał jest władny nie tylko orzekać w danej sprawie, jeśli sam zechce (vide: „Organy wszechwładzy sądowniczej", „Rz" z 13 kwietnia 2016 r.), ale również – kiedy zechce (!). Wydaje się konieczne wprowadzenie do ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, co niniejszym postuluję, odpowiednich zapisów wymuszających rozpatrzenie spraw w sensownym, najlepiej ściśle określonym, terminie, a przede wszystkim – zapobiegających niekontrolowanej przewlekłości postępowania. Brak jasnej i uczciwej regulacji prawnej w tym zakresie może powodować przemożną, choć krótkowzroczną pokusę, aby odkładać rozpoznawanie niewygodnych (dla kogo?!) skarg konstytucyjnych choćby w nieskończoność. Uprzedzając wszelkie spekulacje, spieszę zatem zawiadomić Czytelników, iż dzielna Dolnoślązaczka, której sprawę tu wykorzystałem, jest zdrowa i czuje się dobrze!

Autor jest adwokatem z Wrocławia

Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy tylko PO ucywilizuje lewicę? Aborcyjny happening Katarzyny Kotuli
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Trybunał i ochrona życia. Kluczowy punkt odniesienia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ministra, premier i kakofonia w sprawach pracy