Zdarzają się mistrzowie elokwencji oraz kombinatorstwa, którym chciałem poświęcić kilka akapitów. Pewien kandydat stwierdził, że „musiał się wymiksować z roboty", a nie pracował w żadnej firmie z branży agd. Pomimo ciekawych kompetencji trudno byłoby przedstawić klientowi kandydata wyrażającego swoje myśli jak nastolatek. Inny powiedział, że odszedł z firmy, gdyż chciał pracować bardziej stacjonarnie, bo jego psu wszczepiono rozrusznik serca. Miłość do zwierząt godna pochwały, ale każdy potencjalny pracodawca będzie miał obawy czy nowa choroba zwierzaka nie spowoduje odejścia również z kolejnej firmy. Jedną z cech niezwykle wysoko cenionych przez rekruterów to zwięzłość wypowiedzi. W momencie, gdy kandydat zapytany o powody odejścia z firmy zaczyna opowiadać jej historię bez mała od dnia jej powstania, to wydaje się oczywiste, że chce odwrócić uwagę od głównego tematu. Również złe mówienie o pracodawcy (obecnym czy byłym) jest przez wszystkich bez wyjątku fatalnie postrzegane. Nikt bowiem nie chce, aby dana osoba w przyszłości tak samo i jego obsmarowała u kolejnych rekruterów. Jestem w stanie zrozumieć różnorodne trudne sytuacje, które mogą pojawić się w firmach, ale wystarczy krótko stwierdzić, że dany pracodawca przeżywał poważne kłopoty, nie wdając się w szczegóły. Mówienie jednak, że było tak źle, że nawet dyrektor chodził po biurze w dresach, jest może i śmieszne, ale mało eleganckie.