Posłanka PiS Joanna Lichocka domaga się „zwrotu polskich lekarzy przebywających za granicą". Szanowna Pani, czasy się zmieniły! Lekarze mają swobodę wyboru miejsca pracy. Nic dziwnego, że z niej korzystają. Nie tak dawno dostali radę: niech jadą! To pojechali. A czemu do Niemiec? Bo dostają wyższe wynagrodzenie, możliwość zrobienia specjalizacji, przyzwoitą organizację pracy. Do tego zagraniczni pracodawcy cenią polskich lekarzy.
Dziwi też żądanie „zwrotu" lekarzy. Przecież siłą ich nie wzięli, nie zniewolili i do pracy za marne grosze nie zagonili. Sami pojechali. A jeśli mają wrócić, wystarczy im zaproponować podobne warunki pracy. I nie chodzi o to, by mówić, że wynagrodzenie jest podobne. Bo Niemcy płacą w euro.
Czytaj także: Lekarze wyjadą z kraju dla godnej pracy
Z przygotowanego przez Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie raportu wynika, że 9 proc. lekarzy zamierza wyemigrować po pandemii, a 6 proc. odejść z zawodu. Ktoś powie, że to niedużo. Tyle że my od dawna jesteśmy w ogonie UE, jeśli chodzi o liczbę lekarzy na tysiąc mieszkańców (w 2019 r. było ich 2,4). A będzie jeszcze mniej. Już teraz nie ma nas kto leczyć z różnych schorzeń, bo wszyscy zostali rzuceni do walki z epidemią. Ta kiedyś się skończy. Kto wtedy zajmie się pacjentami? Czy medycy, którym obiecano na czas walki dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia, ale potem nie opublikowano ustawy z podwyżkami, bo musieliby je dostać wszyscy, a nie tylko ci skierowani przez wojewodę?
Mimo licznych reform w Polsce od lat nie udaje się rozwiązać bolesnego problemu niedoboru lekarzy. Sił nabrała jedynie biurokracja, a ludzie na wizyty i zabiegi jak czekali, tak czekają.