Zła organizacja ruchu pojazdów na polskich drogach może sporo kosztować, zarówno klentów jak i producentów. Czasami opóźni dostawę, spowoduje konieczność płacenia kar umownych, doprowadzi do zniszczenia przewożonego towaru, narazi przedsiębiorcę na utratę reputacji i szacunku konsumenckiego, zwiększenie kosztów świadczenia usług czy wytwarzania towarów. W takich sytuacjach warto znaleźć winnego poniesionych kosztów czy szkód, choćby po to, by wystąpić o odszkodowanie czy pokrycie poniesionych strat. Kto więc może być odpowiedzialny? Ano podmioty, które zajmują się projektowaniem i realizacją w praktyce rozwiązań w ruchu drogowym i zarządzaniem nimi. Wiadomo, że przedsiębiorcom największe szkody mogą przynieść „radykalne" znaki drogowe takie jak wszelkiego rodzaju zakazy wjazdu, parkowania, czy ruchu pojazdów, zwłaszcza o dużym tonażu. To one mają potencjalne szanse na ograniczenie ruchu pojazdów, i tym samym dotarcie petentów, konsumentów i klientów na przykład do warsztatów, supermarketów, targowisk, zakładów pracy, instytucji publicznych jak poczty, przychodnie, urzędy, szkoły, uczelnie, komisariaty.

Warto wiedzieć, że w przypadku wykonywania działalności gospodarczej, którą utrudnia lub nawet w praktyce uniemożliwia istniejąca bądź wprowadzana organizacja ruchu drogowego zawsze pozostaje do wykorzystania skarga do sądu administracyjnego i powołanie się na naruszenie art. 20 i art. 22 Konstytucji RP poprzez utrudnianie rozwoju i normalnego funkcjonowania biznesu.

Więcej szczegółów w artykule Mateusza Adamskiego „Zmiana zasad ruchu drogowego wymaga precyzyjnego uzasadnienia".

Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".