Reklama

Tomasz Pietryga: Niewybuch w Trybunale Konstytucyjnym

Do PiS zaczęło docierać, że delegowanie do Trybunału Konstytucyjnego Stanisława Piotrowicza, byłego prokuratora Jaruzelskiego, to mało przemyślana koncepcja.

Aktualizacja: 13.11.2019 09:26 Publikacja: 12.11.2019 18:49

Tomasz Pietryga: Niewybuch w Trybunale Konstytucyjnym

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek / Robert Gardziński

Zapowiedź wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, że PiS zamierza poprzeć na nowych sędziów TK prof. Krystynę Pawłowicz i byłego już posła Piotrowicza, wywołała ogromne emocje. Pomysł na lansowanie kandydatury prokuratora z czasów PRL został chłodno przyjęty nawet w samej partii. Ocena była prosta: jeżeli Piotrowicza nie chcieli wyborcy, i to w mateczniku prawicy na Podkarpaciu, to coś w przypadku tej osoby jednak nie gra.

A planowane podziękowanie z politycznej centrali za zasługi w konstruowaniu ustaw sądowych, które wywróciły Temidę do góry nogami, to coś więcej niż nagroda pocieszenia. To jak wrzucenie granatu do i tak poobijanej i wstrząsanej konfliktami instytucji. Taka decyzja sprawiłaby, że konflikt odżyłby z nową siłą, jeszcze bardziej demolując Trybunał.

I tutaj pomocną dłoń wyciągnął prezydent. Nieoficjalnie wiadomo, że to on może stać za pojawieniem się kandydatury Zbigniewa Cichonia, byłego już senatora PiS, prawnika, doświadczonego adwokata o dość wyważonych poglądach, a na pewno niebudzących większych kontrowersji. Sam zainteresowany nie zaprzecza, że podjąłby trybunalską karierę, gdyby poparli go koledzy.

Zmiana kandydatów jest prawdopodobna, gdyż coraz więcej polityków PiS zdaje sobie sprawę, że trudno na dłuższą metę funkcjonować państwu z rozchwianymi instytucjami. Wybór Piotrowicza do TK byłby pójściem na bezpośrednie zwarcie, znakiem, że PiS nie liczy się z niczym, a interes i kariery partyjnych działaczy są ważniejsze niż spokojne funkcjonowanie państwa. A Piotrowicz? Cóż, za swoje zasługi na pewno zostanie nagrodzony, tyle że nie karierą w tak newralgicznym miejscu i w tak newralgicznym czasie.

Czytaj także:

Reklama
Reklama

Zapowiedź wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, że PiS zamierza poprzeć na nowych sędziów TK prof. Krystynę Pawłowicz i byłego już posła Piotrowicza, wywołała ogromne emocje. Pomysł na lansowanie kandydatury prokuratora z czasów PRL został chłodno przyjęty nawet w samej partii. Ocena była prosta: jeżeli Piotrowicza nie chcieli wyborcy, i to w mateczniku prawicy na Podkarpaciu, to coś w przypadku tej osoby jednak nie gra.

A planowane podziękowanie z politycznej centrali za zasługi w konstruowaniu ustaw sądowych, które wywróciły Temidę do góry nogami, to coś więcej niż nagroda pocieszenia. To jak wrzucenie granatu do i tak poobijanej i wstrząsanej konfliktami instytucji. Taka decyzja sprawiłaby, że konflikt odżyłby z nową siłą, jeszcze bardziej demolując Trybunał.

Reklama
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Uchwała kontra uchwała
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Kiedy wypada bić na alarm
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Problem neosędziów łatwiej rozwiązać „ustawką” niż ustawą
Opinie Prawne
Marcin Asłanowicz: Prawnicy nie muszą bić na alarm
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Opinie Prawne
Adam Mariański: Fiasko polityki podatkowej rządu w połowie kadencji
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama